Ten edukacyjny czy też może uświadamiający element wystawy wart jest więcej uwagi. Elena Berezina z Barakiem Kultury współpracowała już wcześniej i jest autorką m.in. dekoracji w podwórku adaptowanym przez Barak na potrzeby nie tylko sąsiedzkiej integracji. Tworząc zaprezentowany na wystawie "SLOW_MO" cykl, zdecydowała się zagłębić w zapomniane, dawne motywy.
Artystka już kilka lat temu myślała o wystawie, na której mogłaby pokazać swoje prace, inspirowane inicjałami z rękopisów przechowywanych w kolekcji Wietkowskiego Muzeum Staroobrzędowców i Tradycji Białoruskich im. Fiodora Szklarowa. Nie planowała ich kopiowania. Podeszła do sprawy inaczej, decydując się na wybranie konkretnych elementów, ich interpretację i powiększenie, pozwalające na skupienie uwagi na tym, co dotychczas było szczegółem niknącym w mnogości barw i kształtów. Pozornie nieistotne stało się tym samym pierwszoplanowym bohaterem własnej opowieści.
Poświęćmy jednak chwilę uwagi wspomnianemu Wietkowskiemu Muzeum Staroobrzędowców i Tradycji Białoruskich im. Fiodora Szklarowa. W 1978 roku rozpoczęto prace zmierzające do utworzenia muzeum, którego kluczowym zbiorem miała się stać kolekcja Szklarowa - krajoznawcy, kolekcjonera, artysty i potomka staroobrzędowców, który przez lata starał się pozyskiwać interesujące obiekty od miejscowej społeczności. Część z nich otrzymał za darmo, część kupił, nierzadko wymieniał jeden przedmiot na drugi o większej w jego przekonaniu wartości - nie tyle materialnej, co przede wszystkim historycznej, artystycznej i kulturowej. Dzięki staraniom Szklarowa i innych osób zaangażowanych w organizację muzeum, udało się je otworzyć w 1987 roku. Choć inicjatywa powołania tego miejsca była oddolna, a nie państwowa, to właśnie muzeum w Wietce stało się ważnym ośrodkiem naukowym i badawczym, przyciągającym m.in. etnografów i etnologów. Ważniejszym nawet niż niektóre oficjalne, wspomagane przez białoruskie władze czy też inne instytucje, których zainteresowania skupiały się na rodzimej tradycji.
Sama Wietka jest miejscem szczególnym i nieprzypadkowym. To niewielkie miasto leżące w obwodzie homelskim w południowo-wschodniej części Białorusi, niedaleko granicy z Rosją. Historia Wietki zaczyna się w 1685 roku, kiedy stała się centrum osadnictwa uciekających z Rosji staroobrzędowców. Poszukiwanie nowego miejsca do życia i kultywowania tradycji związane było z niezgodą na reformy Cerkwi, będące wynikiem działań patriarchy Nikona wspieranego przez cara Aleksego I Romanowa. Reformy potwierdził sobór w 1654 roku. Staroobrzędowcy sprzeciwiający się wprowadzanym zmianom, byli prześladowani. Wietka - przynajmniej na pewien czas - stała się azylem dla części z nich, a także dla innych osób z podobnych względów szukających nowej osady. Wśród nich byli chociażby możni posiadający w swoich zbiorach iluminowane, drogocenne księgi oraz inne cenne artefakty przeszłości.
Elena Berezina dokonała świadomego wyboru źródeł, z których czerpała inspirację dla swoich prac. Nie obyło się bez odpowiednich przygotowań i dokładnego przyjrzenia iluminowanym inicjałom, wyrysowania ich szkiców. Jej praca przypominała tę, którą dawniej wykonać musieli pierwotni twórcy iluminacji - skupieni i dokładni. Starannym ruchom pióra najpewniej towarzyszyła czająca się gdzieś z tyłu głowy refleksja na temat wagi powierzonego im zadania. Same inicjały pojmowane były w kategorii rajskich drzew mądrości, które rzucały swoje nasiona na białe strony - żyzną ziemię, pozwalającą wzrastać odczytywanym później znaczeniom, wiedzy i wierze.
Dlaczego Elena Berezina zdecydowała się na powiększenie tylko wybranych motywów? Z pewnością odczytać w tym można dążenie do zwrócenia uwagi na pozornie nieistotny detal, który dotychczas znikał w wielowątkowym bogactwie inicjałów, a który tutaj uzyskuje dodatkową moc i wartość jako coś osobnego, wyrwanego z kontekstu - jak brzmi podtytuł wystawy. Zwracanie uwagi na szczegóły wydaje się nie dotyczyć tylko i wyłącznie samych iluminacji. Odnieść to można do życia jako takiego. W kontekście tego tytuł nawiązujący do "slow motion", czyli zwolnionego tempa nagrywania, które pozwala przyglądać się temu, jak coś się dzieje z większą niż normalnie dokładnością i czujnością, rozumieć można jako sposobność dostrzeżenia szczegółów, ich przemyślenia i przyswojenia. Wiele mówimy dzisiaj o metodach na wyciszenie, gdzie jako odtrutkę na nieustanny pęd podaje się czynności zmuszające człowieka do zatrzymania i osadzenia w tu i teraz: kontemplację, medytację, rozmaite praktyki mindfulness. Bez względu na religię czy przyjętą filozofię.
Opływowe linie, kształty rzeczy, niesamowitość wyrysowanych stworzeń i kwiatów, skomplikowanie ornamentów - wszystko to skłania do refleksji na temat tego, co zbyt często pomijamy, czego nie widzimy i na co patrzymy na tyle pobieżnie, że w zasadzie odbieramy sobie szansę na pełne tego zrozumienie. Nie da się jednak ukryć, że prace artystki skłaniają również do przemyśleń na temat sprzeciwu wobec odgórnemu narzucaniu zasad i schematów postępowania, a jednocześnie kultywowaniu własnej tożsamości nawet w mało sprzyjających do tego okolicznościach i wbrew powierzchowności tego, co wysuwane jest często na pierwszy plan. Nieskrywaną przyjemność sprawia zagłębianie się w historię kultury i odkrywanie jej potencjału. Być może na wystawie warto byłoby jeszcze więcej miejsca poświęcić samej informacji na temat źródeł inspiracji, na pewno jednak szansą na zadanie pytań i pogłębienie wiedzy będą oprowadzania kuratorskie i finisaż.
Justyna Żarczyńska
- "SLOW_MO" - wystawa Eleny Bereziny
- czynna do 28.02
- Barak Kultury
- wstęp wolny
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Mikromusic makroczułości

Tłumacz niewłaściwego języka

MY NAME IS POZNAŃ. Wizje, majaki i myśli
