Produkcja pocieszenia i produkcja brudu

Wyjeżdżając z kraju objętego wojną, nie zapomnij zdjąć lakieru hybrydowego z paznokci, wybrać najgorszych ubrań i na dłuższy czas pożegnać się z szamponem do włosów. Najnowsze iPhony? Już sytuacja uchodźców z Syrii i Afganistanu pokazała, że taki "luksus" będzie długo wypominany. Tematyki stereotypów dotyczących migrantów dotyka wystawa Comfort Work Lii Dostlievy i Andria Dostlieva, prezentowana do 22 września w Galerii Miejskiej Arsenał.

. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Pracując nad projektem, Lia Dostlieva i Andrii Dostliev rozmawiali z osobami z doświadczeniem migracyjnym. Na podstawie badań stworzyli dziesięć wizerunków ukraińskich uchodźców. Potem wyszukali mieszkających na terenie Unii Europejskiej aktorów, którzy wcielili się w określone role. Tymczasem realni Ukraińcy i Ukrainki zajęli się reżyserią i charakteryzacją aktorów na konkretne typy - a tak naprawdę stereotypy myślenia Europejczyków na temat migrantów zza naszej wschodniej granicy.

Mamy zatem m.in. typ kobiety o wysokim statusie społecznym, typ "sex lalki", typ zdezorientowanej starszej pani, migranta o prorosyjskich poglądach czy samotnej matki z dziećmi. Dziesięciu portretom wideo, wyświetlanym na ekranach w galerii, towarzyszy filmowy zapis tego, jak powstawały. Lia Dostlieva i Andrii Dostliev zadają w ten sposób nieme pytanie o wizerunek "ofiary idealnej". Jakie warunki musisz spełniać, aby być zasługującą na współczucie i pocieszenie (ang. comfort) osobą w kryzysie migracyjnym? Patrząc na efekt pracy artystów, wydaje się, że łatwo o odpowiedzi, ale zaraz potem przychodzi refleksja: czy przebieżka po stereotypach i pokręcenie głową - "jak tak można, przecież wiadomo, że nie ma wzorcowej uchodźczyni/wzorcowego uchodźcy" - ma się kończyć jedynie na tak prostej konstatacji?

A ty? Nadajesz się na migranta? Zdejmij z paznokci hybrydowy lakier, wyrzuć eleganckie marynarki i przywdziej brudny wór, a potem tradycyjny strój, nawet jeśli nawet nie wiesz, jak wyglądają ludowe stroje twojego regionu. Od teraz masz być przecież typem, który chcą uchwycić reporterzy relacjonujący wojnę i "siłę ducha narodowego". Pani w różowej bluzie i czapeczce Versace (typ 8.) tej siły oddawać nie będzie. Pani w folkowym ubraniu i tradycyjnych koralach - już tak. Nie należy jednak zapominać, że ta siła ducha (jak czytamy w opisie tego typu migrantki) musi być doprawiona niezbędną dozą smutku. Inne jest też spojrzenie na białego migranta z Ukrainy, a inne na uchodźców spoza europejskiego kręgu kulturowego. Praca pocieszania/gra w pocieszanie jest jak casting, w którym liczą się określone wizualne atrybuty. A pochodzenie etniczne w tej okrutnej grze pełni kluczową rolę.

Tak naprawdę już sam gest tworzenia fingowanych portretów uchodźczyń i uchodźców w niemalże laboratoryjnych warunkach sesji zdjęciowej jest w pewien sposób obrazoburczy. Dlaczego używam tak mocnego słowa? Nie chodzi o to, że wystawa kogoś obraża, ale tak samo jak w źródłosłowie użytego wyrazu - burzy jakiś obraz. Nie obraża, a obnaża - zjawisko infantylizacji uchodźstwa ("taki biedny Ukrainiec uciekł przed wojną"). Dzięki projektowi Dostlievów możemy je zaobserwować w całej krasie i w (prawie) wszystkich jego przejawach. Wtedy okazuje się, że każda i każdy z nas ma brudne ręce - brudne od stereotypów. Na jednym z portretów widzimy kobietę upozowaną na modelową,  "budzącą współczucie" uchodźczynię. Ma na sobie koc termoaktywny, ściska pluszowego misia, jej oblicze wyraża strach i wielkie zmęczenie. W filmie wyświetlanym obok prezentowanych portretów widzimy powstawanie tej sceny. Twórcy proszą aktorkę, aby umorusała sobie twarz ciemnym pigmentem do makijażu. Obserwując efekty, wiemy jednak, że to sztucznie nałożony "brud". Właśnie ten moment, w którym aktorka nakłada na siebie czarną maź, mocno skojarzył mi się z tym, że "wszyscy mam ten brud na rękach". Może nie krew, ale coś ciemnego i niepokojącego już tak. Mamy go wtedy, gdy po gombrowiczowsku "upupiamy" uchodźców, nakładając na nich role "tych biednych", koniecznie wpisujących się w stereotyp brudnego i ubogiego uchodźcy, któremu wspaniałomyślnie pomagamy, "otwieramy serce". Mamy go też wtedy, kiedy wojnę i kryzys uchodźczy sprowadzamy do czegoś, co nas nie dotyczy, jest odległe, tworzy opozycję "my" i "oni". Mają ten brud też ci, którzy w czystych i bezpiecznych warunkach studia tworzą zdjęcia i filmy na wystawę. Mamy, mają ci, którzy wygodnie rozsiadają się na galeryjnych kanapach, aby tę wystawę obejrzeć w czystym, jasnym i wręcz emanującym schludnością wnętrzu galerii. Z premedytacją używam pierwszej osoby liczby mnogiej. Bo nieposiadanie tego brudu raczej nie jest możliwe.

Czy to oznacza, że czyste ręce mają tylko ci, którzy nieustannie, realnie, namacalnie i z dala od komfortowych sal galerii brudzą sobie ręce naprawdę, pomagając na granicy, pomagając w specjalnych ośrodkach, działając na rzecz osób w kryzysie uchodźczym, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego, płci czy statusu społecznego? No cóż, i znów pułapka stereotypu. Znów wchodzimy na grząski teren pisania laurki dla dzielności - dzielnych uchodźców, dzielnych pomagających. Tych, którzy nie boją się całkiem serio ubrudzić sobie rąk. My w czasie wystawy przecież wiemy, widzimy, że to nie tak naprawdę, że tej kobiecie nie jest zimno, nie jest brudna, to makijaż, jest bezpieczna, to wszystko tak na niby. A "gdzieś" (znowu "gdzieś" daleko, wcale nie obok nas) te rekwizyty nie są rekwizytami, tylko były, są i będą częścią jak najbardziej prawdziwej codzienności osób, które znalazły się i znajdują się w realnej sytuacji kryzysu uchodźczego. Czy Dostlieva i Dostliev, a widzowie wystawy wraz z nimi, odwracają zatem uwagę od sedna problemu i przez przypadek, jakby rykoszetem, uderzają zarówno w tych, którzy potrzebują pomocy, i tych niosących pomoc? Nie pokusiłabym się o taki wniosek, chociaż oglądając wystawę, należy mieć na uwadze zarówno swoje własne przywileje, jak i przywileje twórców. Nikt tu się jednak ich nie wypiera.

Za wyróżnionymi przez twórców wystawy typami kryją się realne historie opowiedziane przez ukraińskich migrantów. Wyświetlane równolegle z pokazem portretów nagranie z ich powstawania pokazuje nie tylko samo zaplecze ich tworzenia, ale też nie mniej ważną genezę "stereotypologii", za którą kryje się autentyczna opowieść o tym, że współczucie może okazać się maską nakładaną na wyobrażenia i wymagania. Za bogata, zbyt dobrze ubrana, za mało ukraińska. Tytułowy "comfort" (komfort, samopoczucie wygoda, pocieszenie, jako czasownik "pocieszać") szybko zamienia w dyskomfort tkwienia w sytuacji, w której - jako bierni widzowie tego upiornego i ironicznego spektaklu - nie za bardzo wiemy, co zrobić. Jakbyśmy sami potrzebowali pocieszenia, zapewnienia, że my jesteśmy dalecy od wikłania się w stereotypy. Nikt z nas nie wie tego jednak na pewno. Pocieszać? Jak? Pomagać? Jak? Comfort work nie daje i raczej nie ma dawać nam odpowiedzi na te pytania. Zakłopotanie widoczne jest też w filmie z produkcji wystawy. Samo słowo "zakłopotanie" może być tu zresztą czymś nieoddającym w pełni tego, na co patrzymy. Oto realni migranci mierzą się z kreowaniem sztucznych wizerunków, instruują aktorów, głośno zastanawiając się np. nad tym, że przecież kobiety w Ukrainie na co dzień nie wkładają tradycyjnych strojów. Stereotyp jest widoczny, a jego głupota - nazywajmy rzeczy po imieniu - wręcz uderzająca. A jednak opiera się na realnym doświadczeniu ludzi, którzy w imię "prezentowania ducha narodu", niejednokrotnie zmuszani są do wykonywania teatrzyku dla pocieszających. I to uczucie dyskomfortu, w jaki wprawia widzów wystawa, uważam za cenne.

Ten tekst pisała biała kobieta o wysokim wykształceniu - częściowo w notatniku, czując się bezpiecznie na ulicy Poznania, częściowo w domu na komputerze, czując się jeszcze bezpieczniej. Czasami czuje się dobrze, bo uczyła osoby z Ukrainy polskiego, poznała mnóstwo ich historii, zaprzyjaźniła się z nimi i współpracowała z ośrodkiem pomocowym dla uchodźców. Jaka dzielna! Nigdy nie widziała na własne oczy kraju w stanie jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego. Dwa zdania temu użyła określenia "ich historii", wpadając w stereotyp "my" i "oni", który sama wcześniej wytknęła.

Mam ten brud na rękach.

Ty też.

Marta Stusek

  • wystawa Comfort Work Andrii Dostliev, Lia Dostlieva
  • Galeria Miejska Arsenał
  • czynna do 22.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024