Nowoczesne operacje w szpitalu im. J. Strusia

Chirurdzy z miejskiego szpitala im. J. Strusia przeprowadzili w poniedziałek nietypowe operacje - wszczepili czterem osobom innowacyjne endoprotezy stawu skokowego. Ich niezwykłość polega na tym, że pacjenci mogą chodzić i w pełni obciążać kończyny już w dzień zabiegu. 

Na zdjęciu zespół chirurgów podczas operacji - grafika artykułu
Jak dotąd szpital im. J. Strusia jest jedyną placówką w stolicy Wielkopolski, która wszczepia ten rodzaj endoprotezy

Choć endoproteza stawu skokowego, jaką zastosowali poznańscy chirurdzy, jest mniejsza od pudełka zapałek - praktycznie od razu uwalnia pacjenta od bólu towarzyszącego chorobie zwyrodnieniowej. Jak dotąd szpital im. J. Strusia jest jedyną placówką w stolicy Wielkopolski, która wszczepia ten rodzaj endoprotezy.

Pierwsze zabiegi zaplanowano na poniedziałek, 29 maja, u czworga pacjentów: trzech kobiet i mężczyzny. Poznańskim chirurgom z Oddziału Chirurgii Ogólnej i Obrażeń Wielonarządowych Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia towarzyszyli dr Yves Stiglitz - ortopeda zajmujący się od 15 lat wszczepianiem endoprotez - oraz Gennero Rubino, włoski inżynier, który od 30 lat projektuje implanty wykorzystywane w operacjach stopy i stawów.

Nie wymaga gipsu ani kul

Pierwsza poniedziałkowa operacja trwała około godziny, druga - nieco dłużej. Średni czas jej wykonywania w USA wynosi nawet do 2 godzin. Warto jednak podkreślić, że wszczepienie endoprotezy stawu skokowego to nie jest powtarzalny zabieg - każdy kolejny wygląda nieco inaczej. Niewielu chirurgów się też w nim specjalizuje. W Polsce szpitali, które wykonują tego typu operacje, jest zaledwie kilka. W skali kraju korzysta z nich ok. 100 pacjentów rocznie. 

- Można założyć, że chętnych byłoby więcej, może nawet kilkuset - mówi dr Marcin Gil, ortopeda i traumatolog ze szpitala im. J. Strusia. - Zaletą tej endoprotezy jest to, że wycina się niewielką ilość kości i nie używa się tzw. cementu kostnego do umocowania jej. Najważniejsze jednak jest to, że pacjenci już dziś będą mogli ją obciążać i chodzić.  

We francuskim ośrodku, w którym pracuje dr Yves Stiglitz - Hôpital Raymond-Poincaré -  takich zabiegów przeprowadza się setki, już od 1997 roku. 

- Pacjenci chcą z nich korzystać, bo proteza Easy Move pozwala im na powrót do sprawności już od pierwszego dnia po zabiegu - podkreśla dr Yves Stiglitz. - Alternatywą dla jej wszczepienia jest usztywnienie stawu, które znacząco obniża jego ruchomość. Tymczasem z endoprotezą można normalnie chodzić. 

Najmłodsza pacjentka operowana przez dr Stiglitza miała 18 lat. Zabieg miał miejsce ok. 8 lat temu - przez ten czas kobieta skończyła studia, obecnie pracuje jako położna, a wszczepiona proteza pozwala jej na normalne funkcjonowanie. Nie ma górnej granicy wieku, do jakiej można przeprowadzać takie operacje. Specjaliści podkreślają, że dla seniorów endoproteza jest nawet bezpieczniejsza od standardowej procedury usztywnienia stawu - nie wymaga bowiem zakładania gipsu ani chodzenia o kulach. 

Odpowiednia dla każdego

Część pacjentów, którym wszczepiana jest endoproteza, to osoby zmagające się z reumatoidalnymi uszkodzeniami stawu. Jednak większość - ok. 80 procent - ma uszkodzenia pourazowe, wynikające np. z wcześniejszego złamania nogi w kostce. Dla nich nowoczesna endoproteza jest szczególnym ułatwieniem. Dzięki bowiem jej nowatorskiej konstrukcji łatwiej dobrać jej wielkość. To ważne, ponieważ kość przed złamaniem i po nim może mieć różne, czasem nietypowe wymiary.

- Endoproteza składa się z trzech części: skokowej, piszczelowej i dopasowanej do nich wkładki. Każda z tych części występuje w różnych rozmiarach i grubościach tak, by można było dobrać produkt jak najlepszy dla konkretnego pacjenta - wyjaśnia Gennero Rubino. - W praktyce jest to tak wygodne, jak wejście do sklepu i wybranie dla siebie bluzy w odpowiednim rozmiarze. Tyle, że stoją za tym dziesiątki wcześniejszych badań, pomiarów i analiz. Dzięki nim możemy odpowiednio dopasować komponenty.

Pierwsze operacje odbyły się w poniedziałek, ale poznańscy chirurdzy są przekonani, że wkrótce będą kolejne. Zwłaszcza, że koszt protezy i zabiegu jest refundowany przez NFZ. 

- Każda metoda, która polepsza jakość życia pacjentów urazowych, jest bardzo korzystna - podkreśla dr Mariusz Stawiński, zastępca dyrektora szpitala im. J. Strusia. - Zwłaszcza, gdy powoduje, że pacjent nie cierpi i szybko może wrócić do zdrowia. Cieszymy się, że takie zabiegi mogą być u nas stosowane - zwłaszcza, że urazy stawu skokowego są bardzo częste. Mamy nadzieję, że będzie to u nas stała procedura.

AW