Straż nad Wartą

Kluczem do zwycięstwa w powstaniu wielkopolskim był z pewnością jego oddolny charakter. To on sprawił, że w ochotniczych początkowo szeregach spotkały się de facto wszystkie wielkopolskie stany: od włościan i robotników rolnych, przez szeroko reprezentowanych rzemieślników, po zawody inteligenckie i panów z możnych domów. Każdy zrodzony w konspiracji sukces, także ten z grudnia 1918 roku, potrzebuje jednak założycielskiego kapitału. W przypadku naszego powstania zapewniły go trzy formacje o charakterze zbrojnym, które w zorganizowany sposób poszły do powstania.
Funkcjonująca w głębokim podziemiu, najmniej liczna, ale działająca chyba z największą fantazją Polska Organizacja Wojskowa zaboru pruskiego (POWZP). Utworzona w listopadzie 1918 roku przez... Niemców legalna Służba Straży i Bezpieczeństwa, która miała zapewnić spokój w ogarniętych rewolucją miastach i składać się w połowie z Polaków i Niemców. Tę organizację za sprawą tajnej akcji ludzi z POWZP szybko udało się zinfiltrować i zdominować przez Polaków. Wreszcie zorganizowana pod auspicjami Naczelnej Rady Ludowej (NRL) i w pełni ochotnicza Straż Ludowa, która interesuje nas tutaj najbardziej.
Jej początków należy szukać na jesieni 1918 roku, gdy w kilku miastach naszego regionu powstały pierwsze polskie formacje porządkowe określane mianem Straży Obywatelskiej. Z czasem koordynacji ich działań podjęła się Tymczasowa Komenda z działaczem Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" Julianem Bolesławem Langem na czele. Wraz z wybuchem rewolucji listopadowej w 1918 roku organizacja postanowiła działać w polskim interesie z otwartą przyłbicą jako Straż Ludowa. Zdefiniowała się wówczas jako organ mający zapewnić ład, porządek i bezpieczeństwo publiczne w pogrążającym się w chaosie regionie. Pierwszy duży egzamin przyszło zdawać jej członkom w czasie obrad Polskiego Sejmu Dzielnicowego, gdy musieli zadbać o bezpieczeństwo ponad tysiąca delegatów z całego zaboru pruskiego goszczących na początku grudnia 1918 roku w Poznaniu.
Gęstniejąca polityczna atmosfera panująca w tych dniach w Wielkopolsce oraz rychłe widmo polsko-niemieckiej konfrontacji sprawiły, że oczekiwania wobec Straży Ludowej lawinowo rosły. Formułowali je zwłaszcza politycy Naczelnej Rady Ludowej, który opracowali szczegółowe "wskazówki" dla podległej sobie służby. W ich świetle do Straży Ludowej przyjmowano ochotników w wieku od 18 do 50 lat, "bez względu na stan i stanowisko", w pierwszej kolejności mieli być to jednak "wysłużeni żołnierze, sokoli, skauci i członkowie bractw strzeleckich". Wyróżniała ich opaska na lewej ręce i okrągła czapka z niebieskim otokiem. W grudniu 1918 roku było ich już około 5 tys. Nie byli skoszarowani, po służbie, apelu czy kolejnym alarmie wracali po prostu do swoich domów. W niczym nie zmienia to faktu, że to właśnie oni odegrali czołową rolę w zakresie ochrony Ignacego Jana Paderewskiego tuż po jego historycznym przyjeździe do Poznania, a także brali na swoje barki, zwłaszcza na prowincji, ciężar walk w pierwszych dniach błyskawicznie rozwijającego się powstania.
Wraz z ustabilizowaniem sytuacji i wprowadzeniem w szeregach powstańczych wojsk surowej wojskowej dyscypliny rola Straży Ludowej nieco zmalała. Główny wysiłek bojowy miał odtąd spoczywać na ramionach zasadniczej "siły zbrojnej" utworzonej na terenie Poznańskiego, która przeszła do historii jako Wojska Wielkopolskie. W świetle rozkazu dziennego nr 3 Dowództwa Głównego z 8 stycznia 1919 roku Straż Ludowa miała się od tej pory składać z osób, które w wojsku nie służyły, oraz "wysłużonych żołnierzy powyżej 30 lat". I choć była traktowana jako formacja wojskowa, to tak naprawdę o pomocniczym charakterze. Jej głównym zadaniem było odciążenie oddziałów liniowych, np. w ramach służby wartowniczej. Wraz z postępami na frontach wojny (wielko)polsko-niemieckiej i poborem do Wojsk Wielkopolskich skończył się także jej ochotniczy format. Począwszy od 6 lutego 1919 roku, każdy mężczyzna niezaciągnięty w armijne szeregi winien obowiązkowo należeć do Straży Ludowej w miejscu swego zamieszkania. W ten sposób w krótkim czasie osiągnęła ona niebagatelny stan 130 tys. żołnierzy.
23 lutego 1919 roku miasto Poznań i jego mieszkańcy oddali Straży Ludowej zasłużony hołd. Tego dnia na płycie placu Wolności (choć nominalnie jeszcze Wilhelmowskiego) zebrali się w sile 4 tys. strażnicy służący w poznańskim garnizonie, aby złożyć uroczystą przysięgę oraz odebrać nowy sztandar ufundowany przez Stowarzyszenie Wielkopolanek. Świadkami ceremonii była gęsta ciżba poznaniaków, którzy przyszli tutaj dla swoich ojców, braci, mężów i sąsiadów, a także cywilne i wojskowe władze oswobodzonej dzielnicy, wśród których brylowali komisarze Naczelnej Rady Ludowej, generał Józef Dowbor-Muśnicki oraz przedstawiciel misji koalicyjnej przebywającej w Poznaniu generał Charles Joseph Dupont.
Wydaje się, że scenariusz opisywanej gali w zamierzony sposób korespondował z inną ważną imprezą, którą dokładnie w tym samym miejscu zorganizowano zaledwie miesiąc wcześniej dla żołnierzy Wojsk Wielkopolskich. Polowa msza święta, kamienice tonące w biało-czerwonych barwach, orkiestra wygrywająca Mazurka Dąbrowskiego, długi szereg oficjeli, sztandar, a zwłaszcza bliźniacza rota przysięgi. Wszystko po to, aby członkowie Straży Ludowej nie poczuli się gorsi od swoich kolegów służących na pierwszej linii. "Kurier Poznański" nie miał zresztą co do tego najmniejszych wątpliwości, pisząc 25 lutego 1919 roku: "Byliśmy bowiem świadkami wspaniałej i podniosłej uroczystości zaprzysiężenia Straży Ludowej naszego grodu, która co do okazałości bynajmniej nie ustępowała uroczystemu aktowi zaprzysiężenia wojsk polskich naszej dzielnicy przed trzema tygodniami". Po nocy zaborów każda tego rodzaju celebra nabierała cech narodowego święta. Zwycięzcy powstania w pełni na to zapracowali.
Piotr Grzelczak
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Nowe Żegrze

Trio, czyli kwartet

PROSTO Z EKRANU. Wampir, czyli plaga
