Od pierwszej sceny, w której widzimy martwe ciało, nad którym pochylają się różne postacie, wiemy, dokąd zmierzamy. Maria Callas ma 53 lata, jest uzależniona od leków psychotropowych i pogrąża się w stanach depresyjnych oraz rozpamiętywaniu przeszłości. Chociaż nie zamierza już powracać na operową scenę, to jednak sporadycznie wciąż chodzi na próby, by odzyskać swój głos - ten, który przyniósł jej sławę, i ten najważniejszy, wewnętrzny. Chodzi również do kawiarni, w których poszukuje namiastki uwielbienia i adoracji, jaką niegdyś otrzymywała od światowej widowni. Zagubiona i niepogodzona z samą sobą, nie potrafi oddzielić prawdy od halucynacji.
Pablo Larrain przez długi czas nie pomaga widzowi oddzielić tych dwóch odmiennych stanów, mieszając postacie zrodzone z wyobraźni Marii i te rzeczywiste. Przez połowę filmu statusem jednoznacznie realnych, poza sławną sopranistką, mogą cieszyć się tylko lokaj Ferruccio i pokojówka Bruna. W żaden sposób nie przeszkadza to głównej bohaterce - tak jak ona mówi o tym, że pisze swoją autobiografię nie na kartach dziennika, a w głowie, tak chilijski reżyser kręci raczej kino wizyjne, introspektywne niż klasycznie biograficzne.
"Maria Callas" jest filmem boleśnie statycznym. Znaczna część scen nie posuwa fabuły do przodu, jest jak ciągłe przestawianie z miejsca na miejsce fortepianu przez Ferruccia na żądanie Marii - bezcelowe. Bezbarwne postacie drugiego i trzeciego planu, te wyobrażone i rzeczywiste, pojawiają się i znikają i również niewiele z tego wynika. Kamera, pozbawiona dynamiki, bacznie obserwuje twarz wcielającej się w Marię Angeliny Jolie, która zalicza jedną z najlepszych ról w swojej karierze, podczas gdy reżyser robi naprawdę wiele, by jej postać wypadła niezbyt ciekawie. Owszem, nie sposób pozbyć się wrażenia, że Larrain darzy Callas wielkim uwielbieniem i próbuje tę estymę zaszczepić również widzowi. Ale udaje mu się to w sposób niezamierzenie przewrotny - Callas pozostaje w oczach widza wielką artystką, budzącym podziw posągiem, a nie kobietą z krwi i kości.
Poza wspaniałą rolą Jolie jest tu też kilka bardzo dobrych scen wartych zapamiętania - jak ta z nazistowskimi żołnierzami czy w zasadzie każda, w której pojawia się zmarły przed laty kochanek Marii, niezbyt urodziwy Aristotelis Onassis. Poza tym ostatnie pół godziny jest wyraźnie ciekawsze niż wcześniejsze partie filmu, co wywołuje wrażenie, jakby twórcy powoli odkrywali właściwy kierunek. Zbyt powoli jednak, by koniec końców móc jednoznacznie stwierdzić, że "Maria Callas" jest udaną produkcją.
Adam Horowski
- "Maria Callas"
- reż. Pablo Larrain
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz także
Zobacz również
![fot. materiały dystrybutora Kadr z filmu. Mężczyzna z wytrzeszczonymi oczami i zakręconym wąsem. Za nim wychany niedźwiedż polarny](/mim/wortals/pictures/kadr-z-filmu-mezczyzna-z-wytrzeszczonymi-oczami-i-zakreconym-was,pic1,1200,0,433042,show2.jpg?_sst=1739187144373)
Nikt nic nie wie
![rys. Marta Buczkowska .](/mim/wortals/pictures/-,pic1,1200,0,433649,show2.jpg?_sst=1739187144373)
JA TU TYLKO CZYTAM. Dojrzałość? Poproszę - z dystansem i humorem!
![fot. Anna Tomczak Dwie uśmiechnięte młode kobiety czytające coś na widowni.](/mim/wortals/pictures/dwie-usmiechniete-mlode-kobiety-czytajace-cos-na-widowni,pic1,1200,0,433035,show2.jpg?_sst=1739187144373)
Śpiewamy, bo chcemy
![Muppety wyjaśniają nam świat w Teatrze Muzycznym! "Avenue Q", komedia dla dorosłych widzów, na deskach teatru już od tego piątku, fot. Dawid Stube .](/mim/wortals/pictures/-,pic1,1200,0,433421,show2.jpg?_sst=1739187144373)