Piłka i Futrzak, a właściwie Kula i Toperz czyli słowa źle wypowiedziane przez małą dziewczynkę i mające kłopoty z tożsamością w pierwszej części Chodź na słówko, mają już własne i to całkiem duże dzieci - literki, które pewnego dnia znikają z domu, pozostawiając rodzicom krótki list. Na ich niełatwe poszukiwanie tato Toperz wybiera się w towarzystwie sympatycznego, choć nieco nietypowego przyjaciela domu (jego prawdziwe imię poznaliśmy w części drugiej).
Czy uda się im się odnaleźć utracone pociechy, których powrotu z utęsknieniem wypatruje mama Piłka? Jedno jest pewne: czeka ich wiele zabawnych i pouczających przygód oraz spotkań z oryginalnymi, aczkolwiek bardzo przydatnymi w poszukiwaniach postaciami.
Sylwia Klimek w recenzji spektaklu tak pisała o trzeciej części kultowego już spektaklu: "Malina Prześluga poszła w tej części jeszcze o krok dalej, wstawiając do historii samą siebie - Autorkę, która na gorąco wystukuje na klawiaturze kolejne dialogi sztuki (w tej roli też Anna Mierzwa). "Ustawia" bohaterów, wkłada im w usta kwestie, których czasem nie chcą wypowiadać. Zwłaszcza Brzydkie Słowo buntuje się przeciw swojej Autorce. Ta misterna wielopłaszczyznowa konstrukcja sztuki - od metajęzyka, poszukiwań na poziomie słów, frazeologii, po "sztukę w sztuce" naprawdę robi wrażenie. Widz nieustannie jest zaskakiwany, wybijany z rytmu, w którym na moment zdążył się odnaleźć. A kiedy wreszcie Toperz dotrze do dzieci, a one przemówią do niego po... węgiersku i wietnamsku, widać jeszcze dobitniej, że twórcy w ostatniej części naprawdę poszli na całość".
oprac. as