"Rozwiązuję dla dobra nauki z Księdzem Profesorem stosunek służbowy jako z samodzielnym pracownikiem nauki Uniwersytetu Poznańskiego".
Tymi słowy 20 marca 1953 roku minister szkolnictwa wyższego PRL Adam Rapacki zakończył haniebny propagandowy spektakl wymierzony w jednego z największych polskich uczonych - ks. prof. Szczęsnego Dettloffa. Owa kuriozalna decyzja była zwieńczeniem osobliwego dochodzenia oraz "procesu", które na wniosek Komitetu Uczelnianego PZPR przeprowadzono na Uniwersytecie Poznańskim. Ich zasadniczym celem było udowodnienie winy, potępienie i wreszcie usunięcie z uczelni zasłużonego uczonego, który "uchybił godności profesora wyższej uczelni PRL", jak zapisano w uchwale Senatu UP, a tym samym "stał się niegodnym wychowywać młodzież akademicką", o czym z kolei przekonywała uniwersytecka organizacja ZNP. Ks. prof. Dettloff, zidentyfikowany jako "element wrogi klasowo", padł ofiarą brutalnej nagonki, którą za pomocą partyjnych instrukcji wywołano w związku z jego reakcją na śmierć Józefa Stalina.
6 marca 1953 roku "Gazeta Poznańska" pisała na "jedynce": "Przestało bić serce wodza ludzkości - Wielkiego Stalina". Tego feralnego dnia, ks. prof. Dettloff umówił się w lokalu Klubu Demokratycznej Profesury (tzw. "KaDuPu") przy pl. Wolności z prof. Zdzisławem Kępińskim. Oczekując na jego przybycie, odbył krótką, niezobowiązującą rozmowę z dwiema pracownicami kawiarni. Zgodnie z wyjaśnieniami, których na polecenie rektora UP prof. Jerzego Suszki udzielił kilka dni później, miał je przywitać słowami: "złóżmy sobie kondolencje" oraz zauważyć: "żaden materializm ani inne nastawienie ideologiczne nie uratują człowieka od śmierci". W następnych dniach te nieszkodliwe słowa, oczywiście nie bez udziału partyjnych władz, wywołały w poznańskim środowisku akademickim prawdziwą burzę. "Na skutek zawiadomienia Podstawowej Organizacji Partyjnej [PZPR] przy UP" rektor powołał nawet specjalną komisję do zbadania całego zajścia. Jej dorobek legł u podstaw jednogłośnej uchwały Senatu UP z 12 marca 1953 roku, na mocy której postanowiono: "Wdrożyć postępowanie dyscyplinarne przeciw ks. prof. Dettloffowi i ze względu na rodzaj i doniosłość [sic!] podniesionych przeciw niemu zarzutów - zawiesić go w obowiązkach".
Kolejne dni upłynęły w cieniu bezprecedensowych i nieustannie podsycanych przez PZPR i ZMP ataków wymierzonych w "ojca założyciela" poznańskiej historii sztuki. Wreszcie na 20 marca 1953 roku zaplanowano nadzwyczajne posiedzenie Senatu UP. Niewiarygodnie upokarzany w ciągu ostatnich dni ks. prof. Dettloff podjął wówczas ostatnią próbę zmiany swojego położenia. Zaszczuty i będący u kresu sił uczony napisał do uniwersyteckich władz dramatyczny list. Taka forma samokrytyki nikogo z sądzących już jednak nie interesowała. W swojej kolejnej jednogłośnej uchwale członkowie Senatu stwierdzili bowiem, że "wpływ wychowawczy ks. prof. Dettloffa na młodzież akademicką jest zdecydowanie szkodliwy", oraz uznali, że "dłuższe pozostawanie wyżej wymienionego na stanowisku profesora Polskiej Wyższej Uczelni nie jest możliwe", po czym zwrócili się do "Obywatela ministra z prośbą o natychmiastowe rozwiązanie z ks. prof. Dettloffem stosunku służbowego". Ich życzenie Adam Rapacki spełnił jeszcze tego samego dnia.
Piotr Grzelczak