Poznaniacy uczcili rocznicę wolnościowego zrywu Węgrów

W 68. rocznicę wybuchu Powstania Węgierskiego złożono kwiaty pod tablicami upamiętniającymi Pétera Mansfelda i Romka Strzałkowskiego. 23 października 1956 roku Węgrzy wyszli na ulice, aby przeciwstawić się reżimowi komunistycznemu, a także wyrazić swoją solidarność z protestującymi wcześniej Polakami.

Galeria zdjęć z uroczystości pod tablicami Petera Mansfelda i Romka Strzałkowskiego - grafika artykułu
W 68. rocznicę wybuchu Powstania Węgierskiego złożono kwiaty pod tablicami upamiętniającymi Pétera Mansfelda i Romka Strzałkowskiego

Pochód z 23 października, który rozpoczął węgierskie powstanie, nawiązywał do poznańskiego robotniczego zrywu z czerwca 1956 roku. Oba okupione były wieloma ofiarami, wśród których byli Péter Mansfeld i Romek Strzałkowski. Dlatego 68 lat po tych wydarzeniach złożono kwiaty pod tablicami upamiętniającymi chłopców, którzy stracili życie w wyniku represji komunistycznych władz. W imieniu mieszkanek i mieszkańców stolicy Wielkopolski wiązankę złożył Stanisław Tamm, Sekretarz Miasta Poznania. 

- Stoimy dzisiaj w tym miejscu z głębokim poczuciem odpowiedzialności, chcąc oddać hołd jednemu z bohaterów tamtych dni, Péterowi Mansfeldowi. Ale nie tylko jemu. Pamięć, szacunek i hołd należą się wszystkim tym, którzy zginęli za wolność i godność podczas Węgierskiego Powstania 1956 roku. Jesteśmy tutaj, aby uczcić 68. rocznicę historycznego zrywu. Wydarzenia, które zmieniło bieg historii nie tylko Węgier, ale całej Europy. Powstanie Węgierskie było manifestacją pragnienia wolności przeciwko opresji totalitarnej władzy. Zostało brutalnie stłumione, ale jego duch nigdy nie został złamany. Tak jak duch Pétera Mansfelda, którego postawa symbolizuje odwagę młodego pokolenia tamtych czasów. Dlatego pamięć o nim żyje w nas do dziś - mówił Stanisław Tamm. - Jako mieszkanki i mieszkańcy Poznania, którzy sami krwawo doświadczyli wydarzeń 1956 roku, mamy szczególny obowiązek tę pamięć pielęgnować. Losy obojga naszych narodów były ze sobą nierozerwalnie związane, tak jak dzisiaj symbolicznie związane są ze sobą losy patronów ulic, przy których się znajdujemy. Powstanie Węgierskie było echem naszych własnych starań o lepsze, wolne życie. Dlatego jesteśmy tutaj i zawsze już będziemy pamiętać, co znaczy solidarność i poświęcenie dla ojczyzny. By ofiara bohaterów tamtych dni nie poszła na marne

W uroczystościach wziął udział także Péter Nándor Kertész, zastępca dyrektora Instytutu Liszta - Węgierskiego Centrum Kultury w Warszawie.

- Dziś raz jeszcze wspominamy burzliwy rok 1956. To właśnie wtedy Polska i Węgry złączyły się w walce o wolność, pisząc wspólną kartę historii. Wybuch powstania w Budapeszcie był echem Poznańskiego Czerwca, dowodem solidarności dwóch narodów pragnących oderwać się od kajdan komunizmu. Młodzież zainspirowana przemianami w Polsce wyszła na ulice, domagając się zmian. Młodzi ludzie, pełni nadziei i odwagi, stanęli w obronie swoich ideałów. Niestety ich marzenia zostały brutalnie stłumione - mówił Péter Nándor Kertész.

Podczas uroczystości nie zabrakło także reprezentantów parlamentarzystów, władz wojewódzkich i samorządowych. Do uczestników wydarzenia dołączyła również delegacja żołnierzy amerykańskich. 

Obchody uświetnił program artystyczny przygotowany przez uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 23. Po złożeniu kwiatów pod tablicą Romka Strzałkowskiego w kinie Rialto odbyła się prelekcja oraz projekcja filmu poświęconego rewolucji węgierskiej 1956.

Powstanie Węgierskie rozpoczęło się 23 października 1956 roku. Tego dnia w Budapeszcie przy pomniku generała Józefa Bema odbył się wiec studentów. Manifestanci wyszli na ulicę, aby wyrazić poparcie dla dokonujących się wtedy w Polsce przemian politycznych i sprzeciwić się radzieckiej dominacji. Węgierska rewolta została krwawo stłumiona przez wojska sowieckie. Według historyków w wyniku radzieckiej interwencji zginęło 2700 Węgrów, a prawie 20 tys. zostało rannych. 

Na wieść o wydarzeniach na Węgrzech z pomocą pospieszyli Polacy, a szczególnie mieszkańcy Poznania i Wielkopolski. Najważniejszym wsparciem była ratująca życie krew. Jak podaje Instytut Pamięci Narodowej, pierwsze dwa samoloty z pomocą odleciały z poznańskiego lotniska już 29 października. Łącznie, drogą powietrzną oraz lądową mieszkańcy Poznania, poza krwią, wysłali do Budapesztu 100 kg lekarstw i środków opatrunkowych, 20 ton żywności, 86 elementów wyposażenia ambulatoryjnego oraz wpłacili na konta PCK ponad milion ówczesnych złotych.

RB