Wyjątkowe zabiegi w poznańskim szpitalu klinicznym - pierwsze w Polsce
Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Poznaniu należy do wiodących ośrodków w kraju wszczepiających różne implanty słuchowe - przede wszystkim ślimakowe oraz na przewodnictwo kostne. Łącznie wszczepiono tu już ponad 2,5 tysiąca urządzeń.
Implanty na przewodnictwo kostne wszczepiane są w poznańskim szpitalu od lat 90. ubiegłego wieku. Początkowo przez wiele lat były to tzw. implanty pasywne, składające się z dwóch części. Jedna wszczepiana była w ciało pacjenta, druga - przetwornik - znajdowała się na zewnątrz, np. na skórze głowy. Urządzenia wytwarzały wibracje, które przenoszone były prosto do ucha wewnętrznego za pomocą kości czaszki - bez udziału błony bębenkowej i kosteczek słuchowych.
Od 2019 r. wprowadzono tzw. implanty aktywne - w nich przetwornik wprowadzany jest do ciała pacjenta. To urządzenia, które zapewniają bardzo dobrą jakość dźwięku, a jednocześnie pozbawione są problemów estetycznych czy higienicznych, typowych dla wcześniejszych rozwiązań. Mają jednak istotną wadę - trudno wykonać rezonans magnetyczny pacjentom, którzy ich używają. Powód jest prosty - ważną częścią implantów jest magnes.
Aktywny implant słuchowy wszczepiany w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Poznaniu to piezoelektryczny system Osia OSI300. Jego nowa wersja różni się od dotychczas stosowanej przede wszystkim konstrukcją umieszczonego w niej magnesu.
- Magnes umieszczony jest w specjalnej kieszonce, co znacznie redukuje ograniczenia związane z możliwością wykonania rezonansu magnetycznego u pacjentów - wyjaśnia dr hab. n. med. Wojciech Gawęcki z Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej Katedry Otolaryngologii, Chirurgii Głowy i Szyi oraz Onkologii Laryngologicznej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. - Możemy spokojnie zrobić rezonans o mocy 3 Tesli, ten najbardziej popularny, nie usuwając implantu. Urządzenie nie będzie też zakłócać wyników badania w takim stopniu, jak miało to miejsce w poprzedniej wersji.
Jeśli jednak implant trzeba będzie usunąć - np. gdy rezonans będzie dotyczył głowy i bezpośredniego otoczenia urządzenia - można to zrobić. I w takim przypadku usunięcie magnesu będzie znacznie łatwiejsze niż w starszych wersjach.
Kto może skorzystać?
W czwartek, 21 listopada takie implanty wszczepiono dwojgu pacjentom - mężczyźnie i kobiecie.
- Zgłosiłam się do lekarza, bo nie słyszałam na jedno ucho i trzeba było coś z tym zrobić - mówi pani Mariola, pierwsza pacjentka, której wszczepiono nowe urządzenie. - Pracuję w szkolnym sekretariacie. Mam na co dzień kontakt z hałasem, z małymi dziećmi. Niektóre z nich mówią jeszcze trochę niewyraźnie, a gdy są zdenerwowane, także bardzo szybko. Miałam czasami problem z ich zrozumieniem. Stresowałam się tym, dzieci też. Moja praca to także dużo rozmów telefonicznych, które bardzo obciążały zdrowe ucho. Gdy lekarz przedstawił mi propozycję zabiegu, przy wsparciu chłopaków, moich synów, zdecydowałam się na to. Cieszę się, bo świat przecież idzie do przodu. Trzeba korzystać z nowych rozwiązań, żeby sobie trochę poprawić komfort życia.
Z nowych implantów mogą korzystać zarówno dorośli, jak i dzieci. Urządzenia nie są jednak dla każdego. Są pacjenci, którzy większą korzyść odniosą z implantów ślimakowych. To opcja dla osób głuchych (lub prawie głuchych) obustronnie, u których nie działa ucho wewnętrzne. W takiej sytuacji implanty ślimakowe zmieniają dźwięk - czyli fale akustyczne - w impulsy elektryczne. Te trafiają bezpośrednio do nerwów, omijając przy tym całe ucho.
Implanty na przewodnictwo kostne - do których należą wszczepione w czwartek urządzenia - działają inaczej.
- Zamieniają dźwięki w wibracje kostne - wyjaśnia dr. Gawęcki. - Taki pacjent musi mieć przynajmniej częściowo sprawne ucho wewnętrzne. System pozwala ominąć ucho zewnętrzne i środkowe oraz przekazuje dźwięk bezpośrednio do ślimaka albo do drugiego ucha.
To oznacza, że mogą z nich korzystać pacjenci z tzw. niedosłuchem przewodzeniowym albo mieszanym. To także dobra propozycja dla osób z wadami rozwojowymi ucha wewnętrznego - wtedy operacje są często ryzykowne i trudne,bezpieczniej jest założyć implant. Urządzenia sprawdzają się także przy jednostronnej głuchocie. Wówczas implant przekazuje wibracje przez kości czaszki do działającego ucha. Pacjent nie słyszy stereofonicznie, ale łatwiej odbiera dźwięki, niezależnie od tego, z której strony dochodzą. Nie musi odwracać głowy i nadstawiać ucha.
Specjaliści Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Poznaniu mają największe w Polsce doświadczenie dotyczące aktywnego implantu słuchowego Osia. Kierownik projektu - dr Wojciech Gawęcki - prowadził też szkolenia dotyczące implantacji tego systemu dla lekarzy z innych ośrodków w Polsce i w Europie (w Wiedniu, Pradze) oraz wspierał inne ośrodki kliniczne w kraju podczas pierwszych zabiegów. Doświadczenia zespołu poznańskiego szpitala zostały też uwzględnione w niedawno opublikowanych europejskich rekomendacjach dotyczących kwalifikacji pacjentów do leczenia.
AW