Czerwiec '56 - Poznań pamięta o bohaterach

Poznaniacy uczcili pamięć ofiar Czerwca '56. Uroczystości związane z 68. rocznicą robotniczego zrywu rozpoczęły się o świcie i trwały przez cały dzień. Najważniejsza ich część odbyła się pod pomnikiem na placu Adama Mickiewicza.

Na zdjęciu delegacja podczas składania kwiatów - grafika artykułu
Główne obchody miały miejsce na placu Adama Mickiewicza

Punktualnie o godz. 18.30 pod Pomnikiem Poznańskiego Czerwca '56 rozbrzmiały syreny alarmowe i odśpiewano Mazurka Dąbrowskiego. W uroczystości wzięli udział uczestnicy czerwcowych wydarzeń, a także przedstawiciele władzy samorządowej i wojewódzkiej. Miasto reprezentowali Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, Grzegorz Ganowicz, przewodniczący rady miasta oraz Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta miasta.

 Hołd bohaterom czerwca złożyli także parlamentarzyści oraz poznańscy i wielkopolscy radni. Nie zabrakło także wojska i służb mundurowych, delegacji Armii Stanów Zjednoczonych, NSZZ "Solidarność" oraz przedstawicieli wielu organizacji, stowarzyszeń i instytucji. 

- Gdyby nie Wasza determinacja, świat byłby gorszy - mówił do bohaterów Czerwca '56 prezydent Poznania. - Zryw z 1956 roku nie wywrócił komunizmu w Polsce i w Europie, to oczywiste. Lecz gdyby nie on, to nieludzki system trwałby dłużej i byłby jeszcze okrutniejszy. Polskie powojenne miesiące - poznański czerwiec, marzec 1968 roku, grudzień '70, sierpień '80 - kruszyły totalitarną skałę, krok po kroku powiększając przestrzenie wolności. Zatem jeśli dzisiaj czujemy się wolni, to również dzięki Wam.

W imieniu uczestników wolnościowego zrywu głos zabrał Jerzy Majchrzak, przewodniczący Związku Powstańców Poznańskiego Czerwca 1956 "Niepokonani". Przypomniał nazwiska i historie młodych ludzi, którzy oddali życie za wolność. 

- 68 lat temu w tym miejscu poznaniacy, robotnicy największych zakładów produkcyjnych, studenci i uczniowie - zebraliśmy się, żeby protestować przeciwko opresyjnej władzy i żądać: chleba i wolności - mówił Jerzy Majchrzak. - Była nas czwórka chłopaków z jednej eki z Łazarza. Ciekawi świata, żądni przygód bez namysłu przyłączyliśmy się do maszerujących robotników. A potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Polała się krew. 

 Do Poznania przyjechał także Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych.

- Chylę czoła przed tym, co zrobiliście i przed tym, że cały czas dajecie temu świadectwo - mówił. -  To, co się wydarzyło 68 lat temu w Poznaniu, ma dwa wymiary. Pierwszy, poznański, wielkopolski - to rany, blizny, śmierć. Rodziny bez synów, braci, mężów. Tragedia, która zaciążyła nad miastem na wiele dziesiątków lat.  Ale ma też drugi wymiar, szerszy, który zmienił historię tej części świata. To było pierwsze wystąpienie przeciwko władzy komunistycznej. 

Jarosław Lange, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność", zauważył, że w obchodach rocznicy wydarzeń Poznańskiego Czerwca nie chodzi tylko o to, by przypomnieć historyczne fakty. Trzeba też mówić o wartościach, jakie przyświecały tym, którzy wyszli wówczas na ulicę. 

- Spróbujmy z tej lekcji wyciągnąć coś, co jest dla nas ważne - mówił. - Żyjemy w kraju wolnym i demokratycznym. Ale jak doskonale wiemy, wolność nie jest dana raz na zawsze. I gdy spoglądamy na naszą wschodnią granicę,to doskonale rozumiemy tę kruchość wolności. Przejawia się ona również w wymiarze indywidualnym - jako wolność od nienawiści. To olbrzymie zadanie, jakie spoczywa na barkach każdego z nas. 

Podczas uroczystości wręczono medale Pro Patria. Zaszczytne wyróżnienia otrzymali: Zenon Biegański, Antoni Godziewski, Eugenia Kulas i Kinga Przyborowska.

Obchody na placu Adama Mickiewicza zakończyły się złożeniem kwiatów pod pomnikiem Poznańskiego Czerwca '56.

Uroczystości przez cały dzień

Uroczystość pod Pomnikiem Poznańskiego Czerwca była kulminacją piątkowych obchodów. Jednak hołd bohaterom robotniczego zrywu oddawano przez cały dzień. Już o godz. 6 rano kwiaty złożono przed bramą Fabryki Pojazdów Szynowych - H. Cegielskiego. To właśnie stąd 28 czerwca 1956 roku wzburzeni robotnicy wyszli z protestem na ulice miasta - żądając wolności, chleba i godności. 

Wiązanki złożono także pod tablicami Poległych Studentów na Politechnice Poznańskiej przy ul. M. Skłodowskiej-Curie, przed Zakładami Naprawczymi Taboru Kolejowego przy ul. Roboczej oraz na terenie dawnej zajezdni tramwajowej przy ul. Gajowej. To stamtąd pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego rozpoczęli swój marsz. Idąc ramię w ramię z załogą Ceglorza, na transparentach nieśli hasła domagające się należnej im godności. 

- Stojąc tutaj razem i upamiętniając powstańczy zryw, oddajmy hołd naszym, poznańskim bohaterom - mówił Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania. - To oni rozpoczęli długą i trudną drogę do demokracji i za to powinniśmy być im dozgonnie wdzięczni. 

Uroczystości odbyły się również pod Pomnikiem Poległych w Powstaniu Poznańskim 28-30 czerwca 1956 r. przy ul. Kochanowskiego i tablicą pamiątkową na gmachu Komendy Wojewódzkiej Policji. 

Kwiaty złożono także po południu pod główną bramą "Cegielskiego".

- 28 czerwca 1956 roku w tym miejscu, przed bramą największego w naszym mieście zakładu pracy - zaczęło się - mówiła Natalia Weremczuk, zastępczyni prezydenta Poznania. - Zmęczeni prześladowaniami, niesprawiedliwym traktowaniem, wyczerpującą oraz źle wynagradzaną pracą, poznaniacy i poznanianki wyszli na ulice. O świcie stukotem robotniczych butów obudzili cały Poznań do buntu, jakiego nie widziano dotąd w Polsce Ludowej.

Przed uroczystością na placu Adama Mickiewicza w kościele oo. dominikanów odbyła się msza św. w intencji ofiar Czerwca '56.

Mieszkańcy Poznania jako pierwsi w ówczesnej Polsce Ludowej wystąpili przeciw komunistycznej władzy. Przyczyną zrywu robotników było narastające od początku lat 50. niezadowolenie z warunków życia i pracy. Uliczny protest przerodził się w wielotysięczną manifestację. Do pacyfikacji buntu komunistyczna władza posłużyła się wojskiem. W efekcie śledztwa IPN ustalono, ze wyniku Poznańskim Czerwca 1956 śmierć poniosło 58 osób, najmłodszą ofiarą był 13-letni Romek Strzałkowski. Szacuje się, że rannych zostało około 500-600 osób.

AW