Pierwszy taki zabieg w Polsce - w szpitalu im. J. Strusia
Na Oddziale Chirurgii Ogólnej i Kolorektalnej Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia przeprowadzono pierwsze w Polsce operacje przetok okołoodbytniczych z zastosowaniem nowatorskiej metody wykorzystującej autologiczną bioaktywną matrycę fibrynową.
Przetoka odbytu to jeden z najczęstszych problemów, z jakimi pacjenci zgłaszają się do chirurga proktologa. Najprościej mówiąc, jest to nieprawidłowe połączenie odbytu z powierzchnią skóry. Patologiczny kanalik, który - gdy się wytworzy - przysparza pacjentom wielu cierpień, powodując nawracające, często ciężkie infekcje, a także ropną wydzielinę.
Najczęstszą przyczyną przetok jest infekcja wewnątrz kanału odbytu, choć mogą również występować w przebiegu schorzeń zapalnych jelit, np. w chorobie Crohna, a także stanowić powikłanie pourazowe i pooperacyjne. Problem może dotyczyć pacjentów w każdym wieku - najczęściej borykają się z nim osoby aktywne.
Własna krew pacjenta pomaga go uleczyć
Do tej pory leczenie polegało przede wszystkim na rozcięciu płytko położonej przetoki albo na jej wycięciu. Takie zabiegi były dla pacjentów trudne - wiązały się z poważnym bólem, a także ze stosunkowo wysokim odsetkiem nawrotów: w ok. 40-50 proc. przypadków problem ponownie się pojawiał. Klasyczne operacje wiążą się również z możliwością uszkodzenia zwieraczy odbytu, przez które przebijają się przetoki. Ryzyko takiego powikłania wynosi od kilku do nawet kilkunastu procent.
- Uszkodzenie zwieracza to dla pacjenta bardzo uciążliwe kalectwo, wiąże się przecież z nietrzymaniem stolca - mówi prof. UMP dr hab. n. med. Jacek Karoń, kierownik Oddziału Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Kolorektalnej szpitala im. J. Strusia. - Stąd poszukiwanie metod, które mogłyby zastąpić starą technikę. Operacje przetok z zastosowaniem autologicznej bioaktywnej matrycy fibrynowej to nowa metoda, o skuteczności rzędu 60-70 proc. To nieco więcej niż w przypadku klasycznych operacji. Uwalnia też pacjentów od fatalnego bólu, jaki mogą czuć po zabiegu.
Na czym polega nowa metoda? Autologiczna bioaktywna matryca fibrynowa to rodzaj materiału, który tworzy się z własnej krwi pacjenta. Przed zabiegiem krew jest pobierana, a następnie odwirowywana w specjalnym procesie. W efekcie ze 120 ml pobranego od pacjenta płynu lekarze tworzą 5 ml preparatu. Znajdują się w nim przede wszystkim płytki krwi - te same, które pomagają w gojeniu się ran - oraz fibryny, czyli białka kluczowe w krzepnięciu krwi i tworzeniu skrzepów.
Tak przygotowany preparat podawany jest pacjentowi prosto do kanału przetoki. W procesie gojenia jest stopniowo wchłaniany, a jednoczesne stosowanie antybiotyków zwiększa skuteczność leczenia tą metodą.
- To zabieg w ramach chirurgii jednego dnia, minimalnie inwazyjny, pozwalający znacznie zminimalizować ból u pacjentów - podkreśla dr n. med. Dariusz Mińkowski - chirurg, proktolog, kierownik Poradni Proktologicznej szpitala im. J. Strusia. - Jeśli zakończy się nawrotem - a jest to możliwe, bo metoda jest nowa, więc trudno oszacować, jaki będzie odsetek nawrotów - to nadal możemy leczyć przetokę standardową metodą.
Mniej wstydu, mniej bólu
Nowatorska metoda, stosowana jest już z sukcesami w Europie Zachodniej. W poznańskim szpitalu zastosowano ją prawdopodobnie po raz pierwszy w Polsce. Operację przeprowadzono u dwóch pacjentów - mężczyzn w średnim wieku. Jeden z nich, pan Eugeniusz, przeszedł już wcześniej dwa tradycyjne zabiegi.
- U mnie to zaczęło się dobre 15 lat temu. Miałem już dwa zabiegi, ale potem problem wrócił - mówi pan Eugeniusz. - To choroba, która bardzo długo się leczy i utrudnia życie. Można zapomnieć o rowerze, o basenie. Nie można nigdzie wyjechać. Może dużo ludzi sądzi, że to choroba wstydliwa - ale tu nie ma co się wstydzić, bo ból jest silniejszy niż wstyd. Trzeba to zlikwidować, im prędzej tym lepiej. Ja sam na początku też nawet nie wiedziałem, do jakiego lekarza się zgłosić, nie miałem pojęcia, że tym zajmują się proktolodzy. Tu jestem pod dobrą opieką. Myślę, że teraz, po tej nowatorskiej operacji, będzie lepiej.
Lekarze potwierdzają - w przypadku takich chorób zwlekanie z wizytą u specjalisty może tylko pogorszyć sprawę.
- Pacjent powinien mieć świadomość, że przed lekarzem nie ma się czego wstydzić - podkreśla prof. Jacek Karoń. - My takie problemy widzimy na co dzień, na tym polega nasza praca. Im wcześniej choroba zostanie zdiagnozowana, tym lepsze uzyskujemy wyniki leczenia. Jeśli pacjent z przetoką się do nas nie zgłosi, ona może się powiększać, rozgałęziać, ryzyko nawrotów również będzie większe. Nie ma więc na co czekać!
AW