Nowak wywalczył brąz na drugiej półkuli w dwójkach ze sternikiem, z klubowym kolegą Adamem Tomasiakiem oraz sternikiem Ryszardem Kubiakiem (Zawisza Bydgoszcz). A jeszcze rok wcześniej Grzegorz Nowak myślał już o zakończeniu wioślarskiej kariery.
Zdecydował przypadek
Urodzony w 1954 roku w Luboniu Grzegorz Nowak spędził w tej podpoznańskiej miejscowości kilkanaście lat. Kiedy rozpoczął naukę w Liceum Ogólnokształcącym nr 8, mieszkał już z rodzicami w Poznaniu na os. Piastowskim, skąd nad Wartę były przysłowiowe dwa kroki. Ale do wioślarstwa trafił trochę przez przypadek. Podczas wakacji wybrał się nad rzekę, gdzie zauważył go trener wioślarzy Polonii Wiesław Witkowski, a że 16-letni Nowak miał znakomite warunki fizyczne, zaprosił go do klubu.
- Na pewno w tym momencie w ogóle nie zdawałem sobie sprawy, co to jest wioślarstwo - wspomina Grzegorz Nowak. - Trener Witkowski zaproponował, abym przyszedł następnego dnia na przystań Polonii. Zgodziłem się, ale trafiłem już pod opiekę Włodzimierza Ratajczaka. Wtedy Polonia miała jeszcze basen wioślarski. Podobało mi się, że trener Ratajczak do niczego nie zmuszał. Ale zacząłem regularnie trenować. Szybko okazało się, że to przeszkadza w nauce, bo od razu oceny były gorsze. Ojcowska rozmowa w domu sprawiła, że jednak trzeba było to pogodzić, i po jakimś czasie wszystko było w porządku
Czas przełomu
Od początku aspirował do większych osad, praktycznie nigdy nie pływał w jedynce. W 1972 roku klubowa ósemka podczas mistrzostw Polski juniorów na Jeziorze Maltańskim wywalczyła srebrny medal. To był jego pierwszy znaczący sukces. Po skończeniu szkoły średniej rozpoczął studia w poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Po skończeniu wieku juniora było coraz trudniej o dobre wyniki, z różnych względów. Trudno było znaleźć odpowiednich partnerów, wielu bowiem kończyło zabawę z tą dyscypliną. - Ja jeszcze w niej byłem, ale czym bliżej ukończenia studiów, coraz częściej myślałem o zakończeniu sportowego uprawiania wioseł - mówi Nowak.
W 1977 roku do Poznania trafił inny wioślarz, Adam Tomasiak, który wcześniej reprezentował Zawiszę Bydgoszcz i startował regularnie w reprezentacyjnych barwach, w imprezach międzynarodowych, m.in. w igrzyskach olimpijskich w Montrealu w 1976. Tomasiaka przeniosła do Poznania miłość do wioślarki Posnanii - Bogusławy Kozłowskiej (uczestniczki igrzysk w Montrealu). Trafił do Polonii i zaczął pływać z Grzegorzem Nowakiem w dwójce bez sternika. Obaj dwumetrowi zawodnicy stanowili naprawdę doskonałą parę. W tym samym roku Nowak ukończył także studia w poznańskiej AWF i uzyskał tytuł magistra wychowania fizycznego. W tym czasie także się ożenił. Był to więc wręcz przełomowy okres w życiu.
Kierunek: Nowa Zelandia
- Wtedy trenerem kadry wioseł długich był Bogdan Karwowski z Płocka, który poskładał naszą osadę, i rzeczywiście osiągaliśmy niezłe rezultaty. Alu już w kolejnym sezonie nowym szkoleniowcem kadry został Ryszard Kędzierski, który dołożył do naszej osady sternika Ryszarda Kubiaka. Nasza wspólna praca dawała efekty, a my widzieliśmy, że trener wie, co robi. Latem udały nam się wielkie regaty w Lucernie oraz w Moskwie. I one zadecydowały, że praktycznie wywalczyliśmy paszporty na jesienne mistrzostwa świata w Karapiro. Byliśmy dobrej myśli, a do Nowej Zelandii przyjechaliśmy chyba trzy tygodnie przed startem, aby dobrze się zaaklimatyzować - twierdzi były wioślarz TW Polonia.
A potem była już tylko walka na torze regatowym jeziora Karapiro obok miasta Hamilton. Biało-Czerwoni pomyślnie przeszli eliminacje i awansowali do finału. Tutaj za rywali mieli osady: NRD, Czechosłowacji, Bułgarii, RFN i Irlandii. Najmocniejsi wydawali się Niemcy ze wschodu oraz Czechosłowacy, ale z pozostałymi nasi wioślarze mogli z powodzeniem powalczyć o podium. Tak też się stało. Po emocjonującym wyścigu Polacy finiszowali za NRD i Czechosłowacją i wywalczyli brązowy medal MŚ. To był piękny i zasłużony sukces, a trener Kędzierski na mecie ukrywał łzy.
Intuicja trenera
W następnym, 1979 roku już tak dobrze osadzie Nowak, Tomasiak, Kubiak nie poszło. Wtedy w jugosłowiańskim Bledzie polska dwójka ze sternikiem popłynęła w finale B i zajęła trzecie miejsce (czyli dziewiąte w zawodach). W roku przed igrzyskami to nie był dobry sygnał. W kolejnym sezonie w narodowych barwach startowały dwie czwórki ze sternikiem. W jednej pływali Nowak i Tomasiak, a w drugiej m.in. Ryszard Stadniuk i Grzegorz Stellak. Dosłownie dwa, trzy tygodnie przed rozpoczęciem olimpijskich zmagań trener kadry do jednej osady posadził Nowaka, Tomasiaka, Stadniuka, Stellaka i sternika Kubiaka. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę.
- Rzeczywiście podczas treningów nasza łódka pływała znakomicie. Osiągaliśmy dobre czasy i gdzieś w głowie pojawiła się myśl, że możemy powalczyć o medal - wspomina Grzegorz Nowak.
W eliminacjach Polacy zajęli drugą lokatę i szansy na awans do finału musieli poszukać w repesażu. W nim popłynęli znakomicie, wygrali i pewnie awansowali do finału, gdzie jednak nie mogli zagrozić Niemcom z NRD (po latach wyszło, dzięki jakim niedozwolonymi środkom osiągali oni sportowe sukcesy). Polaków wyprzedzili też reprezentanci ZSRR, ale trzeciego miejsca Biało-Czerwoni nie oddali. Wspaniały sukces naszej osady, a Nowak i Tomasiak wywalczyli wioślarski olimpijski medal dla Poznania po 48 latach przerwy!
Cały czas aktywny
W następnych latach reprezentacyjna czwórka bez sternika nie osiągała już tak znaczących sukcesów. W MŚ 1981 roku w Monachium Polacy zajęli ósme miejsce, w następnym, 1982 roku w Lucernie było miejsce szóste, a w 1983 roku w Duisburgu dziewiąte. W połowie lat 80. Grzegorz Nowak zakończył sportowe uprawianie wioślarstwa.
Od 20 lat jest nauczycielem wychowania fizycznego w zespole szkolno-przedszkolnym na poznańskim os. Łokietka. Przez 10 lat organizował zawody pod nazwą "Ergometr dla wszystkich". Przez dziesięć edycji na ergometrze swoich sił spróbowały setki dzieci nie tylko z poznańskich szkół, ale też podpoznańskich miejscowości. Od pewnego czasu wspiera swoim doświadczeniem obecne kierownictwo Towarzystwa Wioślarzy Polonia Poznań. Chociaż zbliża się do wieku emerytalnego, wcale jeszcze nie zamierza kończyć z aktywnym życiem.
- Kiedy zaczynałem uprawiać wioślarstwo w 1970 roku, z pewnością nie myślałem, że to wszystko tak się potoczy. A okazało się, że ta dyscyplina zajęła mi kawał życia. Na pewno będę jeszcze wspierał wioślarzy w swoim klubie - mówi na koniec Grzegorz Nowak, dzisiaj też wiceprezes ds. sportowych TW Polonia Poznań.
Jacek Pałuba
© Wydawnictwo Miejskie Posnania