grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Komisarz Kaczmarek na tropie

Zabójstwo z premedytacją? Gangsterskie porachunki? A może nieszczęśliwy wypadek? Policja prowadzi intensywne śledztwo w sprawie denata znalezionego nad Wartą. - Nie ma powodów do paniki - zapewnia komisarz Zbigniew Kaczmarek w rozmowie z Piotrem Boy-Arskim.

POZNAŃ, 2 listopada 1938 (korespondencja własna).

Od rana Poznań żyje makabrycznym odkryciem w Łazienkach Miejskich nad Wartą. Jak nam donoszą pewne źródła zbliżone do poznańskiej policji, wczesnym rankiem odnaleziono tam ciało nagiego mężczyzny. Odkrycie to w listopadzie niecodzienne - trudno spodziewać się, że ktoś jesienią zażywał sportu w rzece. Na miejscu od rana pracowała specjalna ekipa śledcza z asem tutejszej policji, komisarzem Zbigniewem Kaczmarkiem na czele.

Komisarza Kaczmarka udało nam się złapać dziś ok. godziny 13 przy wejściu do komendy miejskiej Policji Państwowej przy ulicy 3 Maja, gdy wysiadał ze służbowego fiata. Naszemu korespondentowi udzielił ekskluzywnego wywiadu na gorąco!

"Goniec Poznański": Szanowny Panie komisarzu, całe miasto aż huczy o zwłokach znalezionych na terenie Łazienek Miejskich... Co na to policja?
Komisarz Zbigniew Kaczmarek (l. 40) z Wydziału Śledczego Policji Państwowej w Poznaniu: - Plotki mają to do siebie, że rodzą się szybko, a rzadko poświadczają prawdę.
Nie zaprzeczy Pan jednak, że dziś rano był z ekipą dochodzeniową w Łazienkach?
- Zaprzeczyć nie mogę.
W jakim celu udał się tam Pan komisarz?
- Bynajmniej nie w celu rekreacyjnym, szanowny panie. Za zimno!
Panie komisarzu!
- No cóż... Dyrektor Łazienek Miejskich poinformował nas o nieboszczyku, którego znalazł podczas porannego obchodu brzegiem Warty. Ot i cała sensacja!
Chodzą słuchy, że topielec został zamordowany. Czy to prawda, że denat miał ponoć na szyi ślady duszenia?
- Panie szanowny, a kto to panu powiedział?
Nowoczesna prasa ma wiarygodne źródła, panie komisarzu!
- Wiarygodne źródła! Dobre sobie! A mnie się wydaje, że jeden czy drugi funkcjonariusz publiczny języka za zębami trzymać nie potrafi! Ot, całe źródło! Panie szanowny, apeluję do pańskiego poczucia odpowiedzialności. Zalecam spokój i rozsądek. Naprawdę nie potrzeba nam sensacji!
Obywatele mają jednak prawo do rzetelnej informacji, czy coś im grozi! Tymczasem śledztwo policji otoczone jest aurą tajemniczości! A na mieszkańców miasta padł blady strach!
- Paniki siać nie wypada, panie redaktorze. A nawet nie wolno! Zabraniam! Mogę zapewnić poznaniaków, że Policja Państwowa trzyma rękę na pulsie. Pogłoski o seryjnym mordercy, który rzekomo grasuje nad rzeką, są zupełnie nieuzasadnione! No, daj pan już przejść! Zmarzłem nad tą Wartą na kość, jak Boga kocham!
Już pana puszczam. Jeszcze tylko zapytam, czy znana jest tożsamość denata?
- Za dużo chcecie wiedzieć, panowie żurnaliści! Ale ja was rozumiem, taka wasza psia praca...
Wiadomo, kim był nieboszczyk?
- Ależ pan natrętny, redaktorze! Jak Jasiowa mucha! Odmawiam komentarza. Wystarczy!
Czy to ofiara mafijnych porachunków?
- Dość tych bredni, panie szanowny! Wypraszam sobie dalsze pytania! Śledztwo trwa, tyle mogę powiedzieć! A w tej chwili na obiad zdążyć muszę!

Dla Wielce Szanownych Czytelników prawdy dociekał redaktor Piotr Boy-Arski.

Komisarz Kaczmarek nie wyraził zgody na publikację wizerunku