grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Pasaż Apollo

Z CYKLU: Okiem Społecznego Opiekuna Zabytków

Cztery nazwy mogłyby patronować interesującemu nas miejscu: Lambert, Odeon, Metropolis i Apollo. W powszechnej świadomości dzisiejszych poznaniaków do pasażu pomiędzy ulicami Ratajczaka a Piekary przylgnęła ta ostatnia nazwa: Pasaż Apollo.

Umieszczona na gmachu kina Apollo w 1988 r. skromna tabliczka, upamiętniająca Polski Sejm Dzielnicowy, fot. Adam Suwart - grafika artykułu
Umieszczona na gmachu kina Apollo w 1988 r. skromna tabliczka, upamiętniająca Polski Sejm Dzielnicowy, fot. Adam Suwart

Koncertował tu Paderewski, a nieopodal mieszkał Słowacki. W 1918 r. debatowano tutaj o przyszłości Wielkopolski i odradzającej się Rzeczypospolitej, a Polki po raz pierwszy w tym miejscu zrealizowały wywalczone sobie prawa wyborcze, jeszcze zanim przyznał je dekret naczelnika Piłsudskiego. Mało jest w Poznaniu miejsc, w którym nagromadziło się tyle warstw historii najnowszej.

Historia tego miejsca zaczęła się jeszcze w połowie XIX wieku, gdy niejaki Conrad Lambert, wzniósł na dawnym przedmieściu Piekary budynek z salą restauracyjną i ogrodem. Jako że był właścicielem browaru pomieścił tam piwiarnię pod nazwą Odeon. Jak wspomina prof. Zbigniew Zakrzewski, w miejscu tym Niemcy organizowali dożynki, bale maskowe, koncerty i przedstawienia teatralne. Dom ten z okazałą salą, nazwaną z czasem salą Lamberta, mieścił się na zajętym dziś przez nieestetyczne parkingi placu przy ulicy Piekary, tuż przy peerelowskich punktowcach, w miejscu dawnego wejścia do dzisiejszego Pasażu Apollo.

Polskie demonstracje

Choć miejsce miało służyć kulturze niemieckiej, a także pośrednio germanizacji, stopniowo, zapewne z przyczyn finansowych, wynajmowane było Polakom. W 1899 r. tłumy zgromadził Jan Kasprowicz, który wystąpił tu z prelekcją. Rok później w pasażu koncertował jeden z najwybitniejszych polskich wirtuozów, skrzypek Stanisław Barcewicz, a w 1901 r. olśnił poznańską publiczność pianista Ignacy Jan Paderewski, który 17 lat później miał znów porwać poznaniaków, tym razem w patriotycznym, narodowowyzwoleńczym uniesieniu. W 1917 r. w sali Lamberta zorganizowano uroczystości z okazji stulecia śmierci Tadeusza Kościuszki. Miarą ubóstwa, ale też i żarliwości patriotycznej Polaków może być fakt, że nie mając środków na zakup płóciennych chorągwi narodowych, Polacy wykonywali je z nietrwałej bibuły, byle tylko w tym "kościuszkowskim" czasie zamanifestować swoje przywiązanie do z wolna odradzającej się ojczyzny. Już po odzyskaniu niepodległości przy wejściu do pasażu Apollo od strony ulicy Piekary ufundowano marmurową tablicę upamiętniająca pobyt w tym miejscu Juliusza Słowackiego.

Czyż fundator obiektu, pruski piwowar Conrad Lambert mógł przewidzieć, że w sali noszącej z czasem jego imię zgromadzi się w grudniu 1918 r. prawie 1400 Polaków ze wszystkich ziem zaboru pruskiego, by na zorganizowanym w ten sposób Polskim Sejmie Dzielnicowym zademonstrować swoją wolę przynależności prastarych ziem piastowskich do odradzającej się macierzy.

Deputowani, wśród których niemal 10 procent (129 delegatek) stanowiły kobiety, po raz pierwszy realizujące tu swoje prawa wyborcze, obradowali nie tylko w sali Lamberta, ale też we wnętrzach Kina Apollo, otwartego pierwotnie jako Teatr Powszechny. Jak pisał prof. Zbigniew Dworecki: "W czasie obrad Sejmu Dzielnicowego stolica Wielkopolski zmieniła swój wygląd. Ta twierdza pruska zmieniła się w miasto tętniące życiem polskim. Na ulicach i placach rozbrzmiewał język polski. Domy i mieszkania Polaków zostały udekorowane sztandarami i emblematami narodowymi. Dzień 3 grudnia uznano za święto narodowe. Po mszy, która pod wpływem płomiennego kazania sejmowego (wygłoszonego przez ks. Antoniego Stychla) zmieniła się w manifestację patriotyczną, zebrani udali się w pochodzie z fary do sali obrad. Po drodze wznoszono okrzyki o treści patriotycznej oraz śpiewano pieśni: "Boże coś Polskę", "Rotę", "Jeszcze Polska nie zginęła".

Kino, łaźnia i poradnia

Dzisiejszy widok Pasażu Apollo tylko częściowo przypomina ten z chwili obrad Polskiego Sejmu Dzielnicowego. Po I wojnie światowej nieruchomości składające się na pasaż wykupili z rąk niemieckich polscy kupcy Józef Czepczyński i Jan Łuczak. Najęli oni następnie wziętego architekta, Adama Ballenstedta  - projektanta m.in. starego gmachu obecnego Uniwersytetu Ekonomicznego przy alei Niepodległości, czy bazyliki św. Wincentego w Bydgoszczy. Architekt zaplanował spójną koncepcję pasażu z neoklasycystyczną elewacją budynku kina Apollo. Autorem polichromii kina był znakomity rzeźbiarz Mieczysław Lubelski, twórca m.in zabytkowego nagrobka Ludwika Zamenhofa na cmentarzu żydowskim w Warszawie, czy rzeźby pomnika Ułanów w Poznaniu. Oprócz kina Apollo, w pasażu działało też kino Metropolis (w którym niemym filmom na żywo przygrywała orkiestra), ogród z muszlą koncertową, "Palais de Dance" - jeden z najwytworniejszych lokali kabaretowych i dansingów w II Rzeczypospolitej, a także hotel i łaźnia. Wiele wnętrz pasażowych po przebudowie wg projektu Ballenstedta uzyskało cechy stylu art déco. Zbigniew Zakrzewski, który jako młodzieniec w międzywojennym Poznaniu był też zapalonym kinomanem, wspomina pokazy filmów w kinach Apollo i Metropolis. Wyświetlano tu najnowsze filmy z Gretą Garbo, Marleną Dietrich, czy Chaplinem. Ale też na przykład "Pieśniarza z Warszawy" z Eugeniuszem Bodo. Co ciekawe, Bodo przyjeżdżał do Poznania, by w Pasażu Apollo zabawiać publiczność przed pokazem filmu i po nim śpiewem i monologami.

W budynkach Pasażu Apollo mieściło się przed wojną tak wiele instytucji, że trudno je nawet wymienić i omówić ich bogatą działalność w krótkim felietonie. Była tu giełda płodów rolnych, biura giełdy pieniężnej, urząd skarbowy, zakłady Philipsa, hurtownia win, instytucje związku nauczycielskiego, czy nawet bokserskiego. W miejscu tym wygłaszano wiele odczytów naukowych, organizowano wystawy, prelekcje, szkolenia. W 1937 r. w części budynków od strony ul. Piekary (budynek już nie istnieje) zorganizowano Towarzystwo Medycyny Społecznej. Zwalczało ono choroby weneryczne, gruźlicę, alkoholizm, a nawet morfinizm. Towarzystwo prowadziło tam także poradnię dla par przed ślubem i po nim.

Uciekające wiewiórki i niepamięć

Mimo zniszczeń z końca II wojny światowej, które dotknęły szczególnie wschodni odcinek Pasażu Apollo od strony ulicy Piekary, jeszcze po II wojnie światowej miejsce to zachowało nieco z przedwojennego splendoru. - Pamiętam potańcówki i dansingi, które gromadziły sporo uczestników. Najwięcej z nich odbywało się w ogródku przy muszli koncertowej - wspomina Maria Wojciechowska, która w latach 50. i 60. mieszkała na sąsiedniej posesji. - Byliśmy za mali, żeby pójść na dansing, więc na naszym podwórku wspinaliśmy się na mur, by z jego szczytu oglądać zabawy w ogródku przy pasażu. Maria Wojciechowska pamięta też długie kolejki do kina Apollo, ciągnące się aż do połowy pasażu, w kierunku ulicy Ratajczaka. - W ogródku przy pasażu, oraz na sąsiednich podwórkach rosły piękne drzewa, w tym posadzone na początku XX wieku platany. Jeszcze przed wojną przy pasażu żyły oswojone wiewiórki! Moi rodzice, mieszkający w sąsiednim budynku, dokarmiali je przez kilka lat. Wiewiórki zniknęły wraz z pierwszymi niemieckimi bombardowaniami Poznania we wrześniu 1939 r. - relacjonuje Wojciechowska

Dziś Pasaż Apollo nadal urzeka swoim pięknem, choć jego fragmenty są mocno zaniedbane. Interesująca i wartościowa jest fasada budynku od strony ul. Ratajczaka 18a. Kilka lat temu renowacji poddano zabytkowe wnętrza Kina Apollo. Niestety, wschodnia część pasażu jest dziś bardzo zaniedbana, chaotyczna, upstrzona pstrokatymi szyldami reklamowymi, o niewygodnej nawierzchni. Zaniedbany i nieczynny jest też ogród z muszlą koncertową. Dojście od strony ul. Piekary jest naznaczone piętnem nieestetycznych parkingów.

W stulecie Polskiego Sejmu Dzielnicowego, który obradował w tym miejscu nie odnowiono - mimo interwencji Społecznego Opiekuna Zabytków oraz dwóch radnych miejskich - zaśniedziałych tablic pamiątkowych i nie umieszczono tablicy, upamiętniającej fakt, że to tu kobiety, Polki po raz pierwszy zrealizowały bierne i czynne prawo wyborcze. Szkoda!

Adam Suwart

Skorzystałem z następujących publikacji:

  • Zbigniew Zakrzewski, "Ulicami mojego Poznania, Poznań 1985
  • Zbigniew Dworecki, "Polski Sejm Dzielnicowy w Poznaniu...", "Przegląd Wielkopolski nr 15/16, 1991
  • Maria Wojciechowska, niepublikowany maszynopis wspomnień w zbiorach autora
Zobacz także: