185. rocznica nadania nazwy Góra Kościuszki

185 lat temu Paweł Edmund Strzelecki zdobył i nawał najwyższy szczyt kontynentalnej Australii Górą Kościuszki.

Na zdjęciu szczyt Góry Kościuszki w latach czterdziestych XX wieku. - grafika artykułu
Zdjęcie

Tak w swoim pamiętniku wspomina ten dzień James Macarthur, przyjaciel i współtowarzysz wyprawy w Góry Śnieżne: "Wczesnym świtem - dwunastego marca - byliśmy znowu w drodze i po pięciu godzinach żmudnej wspinaczki dotarliśmy do małej polany. Źródło czystej wody umożliwiło nam przygotowanie obfitego śniadania. Podczas tej wielogodzinnej trudnej wspinaczki mieliśmy jedynie kwartę wody zdobytej przez naszego lokalnego przewodnika, który zszedł po prawie pionowych skałach do rwącego potoku, który słyszeliśmy głęboko pod nami, ale którego nie było widać. [...] Droga była bardzo trudna. Co jakiś czas spowijała nas mgła oraz przenikliwie mroźne powietrze. Po dwóch godzinach trudnej wspinaczki byliśmy jeszcze daleko od najwyższego punktu. Po naradzie postanowiliśmy odesłać naszych przewodników po koce i prowiant i kazaliśmy im rozbić obóz w miejscu, w którym wtedy byliśmy. Strzelecki i ja kontynuowaliśmy następnie wyprawę na sam szczyt, na który dotarliśmy po bardzo mozolnej wspinaczce. Powietrze było przeraźliwie zimne. Okazało się, że szczyt był podzielony na sześć lub więcej punktów. Hrabia przy pomocy swoich instrumentów szybko ustalił, że jeden z nich jest znacznie wyższy od tego, na którym staliśmy. Oddzielający nas od niego głęboki wąwóz nie odstraszał mojego odważnego przyjaciela, który był zdecydowany by tam dotrzeć. Ponieważ robiło się już późno, pomyślałem, że rozsądniej jest wrócić do miejsca, w którym kazałem tubylcom czekać na nasz powrót. Przed rozstaniem Hrabia powiedział mi o swoim zamiarze upamiętnienia swojej wizyty na najwyższym punkcie Australii poprzez połączenie nazwiska Kościuszki z naszą udaną wspinaczką. Nie mogłem tego nie zaaprobować i odczuwałem wielki szacunek do mego przyjaciela, gdy z kapeluszem zdjętym z głowy wymawiał nazwisko Patrioty swego Kraju. Rozstaliśmy się na szczycie, a ja rozpocząłem bez pośpiechu swe zejście. [...] Zobaczyłem blask ogniska rozpalonego przez tubylców. Wróciłem i dokonawszy dość niebezpiecznego zejścia przez ciemny wąwóz, dotarłem na terasę, na której wygodnie usadowili się moi przyjaciele. Nie miałem żadnej wieści o Strzeleckim, ale od razu wysłałem Jacky'ego, żeby go poszukał i niedługo potem poczułem satysfakcję, ściskając dłoń mojego przyjaciela. Po drodze wiele razy upadł, ale nie był ranny. Wyjął ze swojej torby fragment skały ze szczytu, który zdobył. Wyobrażam sobie, że nadal ma w swojej kolekcji to interesujące trofeum. Hrabia doświadczył więcej trudności, niż się spodziewał - głęboki wąwóz, przez który przeszedł po naszym rozstaniu, był pełen przeszkód w postaci labiryntu skał i wysokiej trawy Monnong [Muniang]...".

Cytat pochodzi z książki "Życie w podróży. Rzecz o Pawle Edmundzie Strzeleckim" Izabeli Wyszowskiej i Szymona Wieczorka, wydanej w 2024 roku przez Wydawnictwo Miejskie Posnania

Na zdjęciu szczyt Góry Kościuszki w latach czterdziestych XX wieku. Fotografia pochopdzi ze zbiorów Kościuszko Heritage.