O pisaniu i czytaniu sztuk
Już po raz piąty odbywa się konkurs dramaturgii współczesnej Metafory Rzeczywistości. W skład tegorocznego jury wchodzą: literaturoznawca prof. dr hab. Przemysław Czapliński, krytyk teatralny Łukasz Drewniak oraz Paweł Szkotak - reżyser oraz dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Polskiego. W konkursie wzięło udział 191 dramatów. Do finału zakwalifikowano trzy: "Kopię paryskiego metra w kawałkach" Marty Sokołowskiej, "Zażynki" Anny Wakulik oraz "Wieczny kwiecień" Jarosława Jakubowskiego. Do drugiego etapu konkursu zaproszeni zostali nie tylko autorzy tekstów, ale także aktorzy oraz reżyserzy: Katarzyna Kalwat, Bartosz Zaczykiewicz i Agnieszka Korytkowska-Mazur. Finałowe dramaty zostaną przez nich sprawdzone, zmodyfikowane i dostosowane do scenicznych warunków.
Sceniczne czytanie nagrodzonych tekstów odbędzie się 8 i 9.09 w Teatrze Polskim. Zostaną one wówczas ostatecznie ocenione przez znawców teatru, dziennikarzy i publiczność. Najlepszy zostanie wyprodukowany w zbliżającym się sezonie teatralnym. Karnet na wszystkie trzy czytania kosztuje 30 zł. Wśród publiczności zostaną rozlosowane nagrody.
KOPIA PARYSKIEGO METRA W KAWAŁKACH
mówi autorka Marta Sokołowska: - Tekst powstał pod wpływem mojego pobytu we Francji. Po powrocie z Paryża zwróciłam się do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z wnioskiem o przyznanie mi stypendium. Projekt miał na celu stworzenie dramaturgicznego obrazu Europy oczami Polki - Kamili - która wyrusza do Paryża i zostaje "uwięziona" w metrze. Miał to być tekst o ludziach, którzy się pogubili. Moi bohaterowie żyją w metrze. Nie wiodą spektakularnego życia. Mogliby powiedzieć: - Chcemy życia w miejscu, w którym nie ma zagrożenia, ale jest głębia. Metro to dom? Raczej narzędzie, które nie zagraża. Ale jak traktować narzędzie, któremu jesteśmy obojętni?
mówi reżyser Bartosz Zaczykiewicz: - Przygotowanie pokazu dla Metafor Rzeczywistości ma pewne szczególne cechy, na ogół rzadko spotykane. Mamy żywego autora, mamy żywy, "jeszcze ciepły", nieokrzepły dramat, mamy formę przekazu polegającą na jego czytaniu... Towarzyszy nam świadomość, że jesteśmy jak krawiec, który ubiera młodziutką pannę na pierwszy bal, od którego wiele w jej życiu zależy. Zupełnie szczególną, "osobniczą" cechą jest wreszcie forma tego dramatu, nad którym pracujemy. Roboczo określam go jako poemat dramatyczny. Nadanie scenicznego ciała, struktury temu utworowi, kryjącemu niezliczone zakamarki i możliwości (faktycznie, jak gargantuiczne metro Paryża) to podstawowe zadanie dla realizatorów. Trochę w tym szaleństwa, ale - jak mówią - nie ma ryzyka, nie ma zabawy...
WIECZNY KWIECIEŃ
mówi autor Jarosław Jakubowicz: - Punktem wyjścia do napisania tego tekstu były różne wydarzenia związane z kwietniem: począwszy od "miesiąca pamięci narodowej" obchodzonego w PRL, poprzez wybuch w Czarnobylu, śmierć Kurta Cobaina, śmierć Jana Pawła II, aż po katastrofę smoleńską. Tekst rodził się długo, powstało wiele jego wersji, w końcu wybrałem tę, która jest mi najbliższa. Moim głównym założeniem było zestawienie dwóch sposobów myślenia o Polsce, o świecie, o rzeczywistości: tradycjonalistycznego, związanego z historią i kultem zmarłych oraz nowoczesnego, opartego na kompleksie niższości wobec Zachodu. Oba te obozy mają w mojej sztuce swoje reprezentacje, które próbują przeciągnąć na swoją stronę głównego bohatera, uczynić z niego symbol, ofiarę. On sam jest zawieszony pomiędzy, próbuje "należeć", ale tak naprawdę marzy tylko o świętym spokoju. Tym, co przeszkadza mu ten święty spokój osiągnąć, są nieustanne wyrzuty sumienia. Mam wrażenie, że to po trosze portret każdego z nas.
mówi reżyserka Agnieszka Korytkowska-Mazur: - Ta sztuka jest satyrą na wszelkie przejawy religijnej zaprzałości i agresji społecznej pod nią ukrytej. Mnie ciekawi, skąd bierze się tak silna kontrreakcja na to zjawisko. W jakim stopniu one się wzajemnie warunkują i trzymają przy życiu? Są w tej sztuce silne nawiązania do popkultury, ale i dużo jarmarcznych obrazów, kiczowatych klisz, stereotypów. A to Polska właśnie! Zmierzymy się z tym we wrześniu!
ZAŻYNKI
mówi autorka Anna Wakulik: - Pisałam ten tekst długo, ponad rok. Ale dziwne to było pisanie, bo najmniej było w nim... samego pisania. Chodziłam wokół tematu, czytałam jakieś dziwne książki. Pierwsze słowa, które w ostatecznej wersji tekstu wciąż są, napisałam w pociągu relacji Suwałki - Warszawa, kiedy wracaliśmy latem 2010 r. ze świetnych warsztatów dramaturgicznych na Wigrach. Zaczęło się więc od monologu w pociągu TLK dwa lata temu. Potem była jakaś długa pustka, pamiętam, że siedziałam w różnych McDonald's na cappuccino za 3 złote, bo wydawało mi się, że tak jest bardziej po "pisarsku". Niestety, nie było. Zbawcza okazała się siła deadline"u - zostałam zaproszona na stypendium do The Royal Court Theatre i już nie mogłam się wymigać, coś trzeba było z tym tekstem zrobić. Tak powstała pierwsza jego wersja na trzy osoby. Potem byłam nieustannie zmuszana do poprawek, więc pisałam, poprawiałam, skreślałam. Ciągle to robię, ciągle, mam wrażenie, że tekst nie jest skończony. Fabuła jest dość szczątkowa: trójka bohaterów spotyka się i stara się wyjaśnić, co się między nimi stało w przeszłości i co dzieje się teraz. Na początku myślałam, że to tekst o hipokryzji, o tym, jak wszyscy oszukują siebie samych i siebie wzajemnie, i jak łatwo im to przychodzi. Teraz myślę, że opowiadam głównie o ludziach, którym tak dobrze jest z samymi sobą, że rezygnują z relacji. Potem nie mogą sobie poradzić z głodem: innego człowieka, innego świata. Zżera ich ta pustka, w której na własne życzenie, skutkiem swoich działań, funkcjonują.
mówi reżyserka Katarzyna Kalwat: - Zachwyciła mnie trafność, z jaką młodziutka dramatopisarka diagnozuje ducha czasu. To tekst o rozpadzie tradycyjnych konstelacji międzyludzkich. Świat się zmienia, a ten tekst wychwytuje krytyczny punkt tej zmiany. Autorka bardzo świadomie używa różnych strategii narracyjnych. Postaci istnieją tutaj poprzez język: przez to, co mówią i jak mówią. W jednym małym fragmencie dialogują ze sobą, wciągają widownię do gry po to, żeby zaistnieć niezależnie w swoich monologach wewnętrznych. Tutaj nie ma tradycyjnie zbudowanych sytuacji. Są tylko sceny lekko sfastrygowane, zasugerowane i uruchomione przez to nieustanne mówienie postaci. Język jest więc punktem wyjścia, katapultą.
Monika Nawrocka
- finał konkursu dramaturgicznego Metafory Rzeczywistości
- Teatr Polski
- bilety: karnet na wszystkie sztuki 30 zł
- 8.09, g. 18 (Malarnia), "Zażynki" Anna Wakulik
- 8.09, g. 19.30 (Malarnia), "Kopia paryskiego metra w kawałkach" Marta Sokołowska
- 9.09, g. 18 (Duża scena), "Wieczny kwiecień" Jarosław Jakubowski