Pidżama Porno wykluła się w Pile pod koniec 1987 roku z inicjatywy Krzysztofa "Grabaża" Grabowskiego i Andrzeja "Kozaka" Kozakiewicza. Chłopaki mieli jasną wizję połączenia punk rocka z pop punkiem, którą wspaniale zrealizowali już na debiucie, udowadniając, że będą czymś więcej niż tylko kolejnym zespołem z irokezem. Chociaż zapewne kiedy wychodziły ich pierwsze "Ulice jak stygmaty" (1989), jeszcze mało kto sądził, że z czasem staną się ikoną polskiej sceny. Pomogły w tym kolejne, równie udane albumy - Futurista (1990), Złodzieje zapalniczek (1997), Marchef w butonierce (2001) i Bułgarskie centrum (2004). Wtedy zespół stał się już kultowy, niemal jak - nomen omen - Kult.
Niestety, po tych sukcesach nastąpił okres spadku formy. W 2007 roku zespół zawiesił działalność, a w latach 2008-2014 pojawiał się sporadycznie - głównie po to, by zagrać okazjonalne koncerty - po czym ponownie przerywał współpracę. Grabaż skupił się na działalności Strachów Na Lachy, z którymi do tej pory zrealizował już osiem płyt. Wiele z nich, takich jak Piła tango (2005), Zakazane piosenki (2008) czy Dodekafonia (2010), pokryło się złotem i platyną.
Gdy Pidżama Porno w końcu powróciła do studia, ich album Sprzedawca jutra (2019) spotkał się raczej z mieszanymi recenzjami. Fakt, przypominał o czasach świetności zespołu, jednak w zbyt reminiscencyjny sposób. Choć jak wiadomo, to zawsze zależy od naszych oczekiwań. A wątpliwości, czy chłopaki wciąż mogą pochwalić się pokaźną grupą fanów rozwiały już ich pierwsze koncerty promujące krążek. "Rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania. Okazało się, że nadal jest zapotrzebowanie na takie granie, że coś w narodzie nadal tli się... I że przede wszystkim jest dla kogo grać" - przyznał Grabaż.
W kontekście tego zapotrzebowania warto mówić również o albumie PP (2023), na którym Pidżama Porno wciąż zachowuje swój charakter, co jedni przyjmą z entuzjazmem, a inni będą mieć za odgrzewane kotlety. Niewątpliwie jednak formuła tej ekipy jest na tyle wypróbowana, że nadal smakuje. Grabowski wciąż imponuje swoimi tekstami, przyciąga wokalem, nie brakuje mu energii i pasji. I ma świetny team - Kozak, Kuzyn, Lo i Załęs robią tu dobrą, rockową robotę, dzięki której PP wypełniają wyraziste brzmienia, nośne riffy i zapadające w pamięć melodie. Tworzenie czegoś zupełnie nowego staje się coraz trudniejsze - Grabaż przyznał to już jakiś czas temu. I warto mu to wybaczyć.
Sebastian Gabryel
- Pidżama Porno
- 24.11, g. 20
- Tama
- bilety: 129 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023
Zobacz również

Jamajskie serce Warszawy

JA TU TYLKO CZYTAM. Król outsiderów

S-O-S
