Mówiąc o najnowszym 3H Hajs Hajp Hejt, trzeba cofnąć się o dwa lata wstecz. Wtedy to na półki niespodziewanie trafiło Espeorte 0121 - jubileuszowa reedycja jego legendarnego debiutu S.P.O.R.T. (2001) przez wielu uważanego za jedną z najlepszych pozycji w całej historii polskiego hip-hopu. Dla wielu album ten stoi w jednej linii (choć na zupełnie przeciwnym biegunie) choćby z Na legalu? (2001) - dziełem jego odwiecznego adwersarza, poznańskiego rapera Peji. Z okazji rocznicy Tede przeglądnął dziesiątki minidysków z nagraniami ze "sportowej" epoki, w efekcie czego na krążku znalazły się nie tylko niepublikowane numery, ale i odnalezione, zrobione przez niego w tamtym czasie bity, na które położył nowe wersy.
Espeorte 0121 odniosło spory sukces. Wiele się o nim mówiło i było miłą odskocznią od (czasem siermiężnego) miksu new schoolu i trapu, który z uporem maniaka serwował nam Tede od czasu wydanej w 2014 roku płyty Kurt_rolson. Co więcej, ta nostalgiczna podróż skłoniła go do tego, by znów zadziałać w pojedynkę - wejść do studia, odkurzyć beat-maszynę i skleić zupełnie nowe podkłady. O tym, że zawsze miał do nich rękę, wiadomo nie od dziś. Jednak zajawkę zarzucił na wiele lat, zwłaszcza odkąd jego nadwornym producentem stał się Sir Mich, odpowiadający za muzykę do jego 13 płyt (!). Jednak to niejedyne zaskoczenie, jakie towarzyszy nam w trakcie odsłuchu 3H Hajs Hajp Hejt. Bo również po raz pierwszy od lat, na albumie poza samym artystą pojawiają się goście - nie tylko raperzy z niemniej długim stażem: O.S.T.R. i DonGURALesko, ale i młody (nomen omen) Szczyl, a także... Tomasz Makowiecki.
Co jeszcze bardziej zaskakujące, płyta 3H Hajs Hajp Hejt to w założeniu jasna i konkretna odpowiedź Tedego na narastającą falę "pustych produkcji muzycznych, za które odpowiada sztab wyszkolonych ludzi" - muzyczna konfrontacja z tymi, którzy w jego opinii szkodzą polskiemu hip-hopowi. Można to kwestionować, bo choć sam krążek broni się zdecydowanie lepiej od choćby takich nowszych dokonań artysty, jak ultra-imprezowe Skrrt (2017) czy najbardziej kontrowersyjny pod tym względem krążek Disco Noir (2020), dla wielu osób to właśnie Tede zawsze był największym szkodnikiem na polskim poletku rapowym. Dla wielu był tym, który w pewnym sensie odpowiada za sukces dzisiejszych gwiazd pokroju Malika Montany czy Kizo, przy których dawne hip-hopolo Meza i Libera to pikuś.
Hip-hopkryzja? Na pewno zastanawiające jest, że Tede akurat teraz, kiedy berło największego imprezowicza w polskim rapie wyrwali mu młodzi gniewni, staje w obronie "prawdziwego rapu", z którym często przecież wcale nie było mu po drodze, a i nawet dziś nie do końca jest, bo 3H Hajs Hajp Hejt to album z jednej strony bardzo klasyczny, lecz z drugiej szeroko uśmiechający się w stronę najnowszych trendów podyktowanych przez koniunkturę. Pomimo tego miłośnicy rozrywkowej nawijki nie powinni mieć powodów do narzekań - Tede to wciąż gwarancja topowego hip-hopowego doświadczenia, zwłaszcza w wersji na żywo. Poznański "Taras" zatrzęsie się w posadach.
Sebastian Gabryel
- Tede
- 21.07, g. 18
- Na Tarasie
- bilety: 49-69 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023
Zobacz również

Majówka w Bramie Poznania

Jamajskie serce Warszawy

Poznańska Nagroda Literacka - laureat i nominacje
