Elżbieta Bawarska - żona Franciszka Józefa, cesarzowa Austrii, królowa Węgier, pieszczotliwie zwana Sisi - od dawna jest bohaterką popkultury. A przy tym najlepszym przykładem tego, że piękni, bogaci i możni także mogą być nieszczęśliwi. Otoczona zbytkiem, nie czuła się dobrze na wiedeńskim dworze, z którego często uciekała do różnych miast Europy. Przeżyła śmierć najbliższych, w tym jedynego syna, Rudolfa. Sama zaś zginęła pchnięta pilnikiem przez włoskiego anarchistę.
Najnowszy portret Sisi przynosi austriacka produkcja W gorsecie. Choć lepiej w tym wypadku nie używać słodkiego przydomka, bo bohaterka filmu nie ma w sobie nic z popkulturowego obrazu Elżbiety. Cesarzowa ewidentnie męczy się w swojej królewskiej roli i za wszelką cenę stara się walczyć o niezależność, mimo że nie spotyka się to z aprobatą ani rodziny, ani dworu. Jest zarazem emancypantką i wyniosłą arystokratką, bezpardonowo korzystającą ze swojej pozycji, by poszerzyć pole własnej autonomii.
Kreutzer próbuje więc z Elżbiety uczynić ikonę feminizmu, bohaterkę pisanej przez kobiety "herstorii", a zarazem postać, w której możemy odnaleźć bliskie nam dylematy i postawy. Świadczą o tym także świadome anachronizmy pojawiające się w filmie, ale nie tylko - widzimy na ekranie i traktor, i plastikowy mop. Czy jednak da się skutecznie zaprzeczyć wizerunkowi, który tak silnie wrósł w świadomość kolejnych pokoleń widzów?
Bartosz Żurawiecki
- W gorsecie
- scen. i reż. Marie Kreutzer
- premiera: 10.03
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023
Zobacz również

JA TU TYLKO CZYTAM. Król outsiderów

S-O-S

Kultura na weekend
