Otwarcie wystawy Marty Stachowskiej "Flush"
Kurator : Dobrosława Nowak
Flush to zabawne słowo po angielsku, kiedy wymawia je ktoś, kto zna polski. Przypomina "plusz", różowego króliczka z białymi wnętrzami uszek. Albo ten "flesz" co nie można z nim robić zdjęć w muzeum. Albo "płaszcz". "Klaszcz". Albo dźwięk szeleszczącej folii. A po angielsku to znaczy jeszcze dziwniejsze rzeczy. Na przykład i rumieniec, i spłuczkę od kibla. Znaczy też opróżniać, łuna, strumień wody, kolor i mokradło. Jak ja oglądam prace Marty, to mam rumieńce.Jak spotykam Martę, to też mam rumieńce.
Marta Stachowska porusza się pomiędzy dwiema albo niezliczoną ilością płaszczyzn mentalnych. W tytule jednej z prac ustanawia co prawda czytelny podział na rzeczywistość i nierzeczywistość, ale za chwilę bez skrępowania wymazuje wyznaczoną granicę i wymyśla ją na nowo, nadal nie mając pewności, gdzie przebiega i czy w ogóle. Filmy są osobiste, ale nie narcystyczne, brak im maniery. Audiowizualne opowieści przypominają pracę badacza. Podobnie jak chemik albo archeolog - artystka wytycza sobie cel pracy, której rezultaty dostępne będą dopiero w kolejnym filmie, bo roboty przebiegają w jej własnym umyśle, do którego my jako widzowie mamy ograniczony dostęp.
Artystka z dziecięcym zaciekawieniem przygląda się procesom poznawczym, fizycznym, biologicznym i duchowym, które układa sobie w rządku na kuchennym blacie jak składniki dobrej zupy. Powstałym krajobrazom przygląda się wnikliwie, wkładając niemal głowę do garnka z wrzątkiem, co rusz zadając sobie pytanie, czy to, co widzi, jest rzeczywiście tym, czym jest.
Analizie podlega każdy fragment myśli i wrażenia. Artystka łączy i dzieli wszystko, co może tym procesom podlegać: czas, miejsce, a nawet własną percepcję. Obserwacje wykonane w formule filmu mówionego, zobrazowane pozornie z dystansu, są jednak niepokojąco intymnym zapisem. Rejestracja własnych stanów emocjonalnych, której efektu jesteśmy świadkami, zdumiewa szczerością. W podróż po swoim umyśle artystka zabiera nas bez pytania, oprowadzanie bezceremonialnie zaczynając od pralni.
Kolejna wystawa indywidualna Marty Stachowskiej jest przeglądem prac artystki z lat 2015-2016 i zarazem krótkim przystankiem w jej drodze do sukcesu. Zobaczymy filmy o obsesji, wymyślaniu, rezygnacji, rzeczywistości i nierzeczywistości i film z dna. Jakby tego było mało, wszystkie filmy są też filmami o filmie.