Wybuch Powstania
Około godziny 17 przed Prezydium Policji oraz przy Hotelu Bazar pojawiły się polskie oddziały Straży Ludowej. Polscy dowódcy wydali rozkaz opanowania budynku Prezydium Policji. To właśnie podczas tych walk poległ pierwszy powstaniec - Franciszek Ratajczak. W nocy Polakom udaje się zdobyć Prezydium dzięki zawartemu porozumieniu, według którego Niemcy mogli opuścić budynek z bronią w ręku.
Polakom udało się opanować Dworzec Główny, Pocztę i kilka redut systemu fortecznego Poznania. Wybuchły również walki w Gnieźnie, Jarocinie, Kórniku, Śremie, Pleszewie, Wrześni i innych miejscowościach na prowincji. Jednym z pierwszych poległych był Józef Mertka, który padł pod Boczkowem.
Rada Ludowa wydała 2 dni później komunikat, w którym opisane zostały szczegóły tamtych wydarzeń:
,, (...) Wczoraj po południu, na krótko przed czwartą, nadciągały do miasta z koszar na Jeżycach oddziały uzbrojonych żołnierzy niemieckich z 6 pułku grenadierów, w liczbie około 200, z oficerem na czele, śpiewając niemieckie pieśni, wtargnęli do gmachu Naczelnej Rady Ludowej, zrywając tamże sztandary angielskie, amerykański i francuski. W dalszym pochodzie przez św. Marcin, ul. Wiktorii, Berlińską i Plac Wilhelmowski czynili to samo, wdzierając się zwłaszcza na Berlińskiej do domów prywatnych i zrywając tamże z balkonów chorągwie koalicyjne i amerykańskie, i polskie, które deptano nogami. Prowokacyjne zachowanie się gwałtowników niemieckich zwabiło nie przygotowaną na napaść i prowokację ludność polską, która wyległa na ulice. Tymczasem żołnierze niemieccy dotarli do Banku Związku, tu zdarli i znieważyli sztandary angielskie i amerykańskie i tu padł pierwszy strzał do dyrektorów, który na szczęście chybił (...). Gdy mrok zapadał, rozpoczęli żołnierze niemieccy strzelaninę z kierunku Prezydium Policji. Niemcy ustawili tutaj dwa karabiny maszynowe i wśród ogólnego popłochu skonsternowanej ludności rozpoczęli ogień w kierunku ,,Bazaru", między innymi w okna, gdzie mieszka Paderewski, złożony niemocą po przebytej na okręcie hiszpance (...). Ze strony polskiej zrazu nie odpowiadano, usiłowano dojść do jakiegoś porozumienia i uniknąć rozlewu krwi. Gdy jednak strzały nie ustawały, gdy szereg osób odniosło rany, Straż Ludowa poczęła odpowiadać na strzały i zarządziła środki bezpieczeństwa mające chronić przechodniów (...)" (Kurier Poznański nr 298 z 29 XII 1918 r.)."