Wiśniewski na koncie ma kilka naprawdę dobrych tytułów. Po powieściach Jetlag, God Hates Poland i Hello World oraz książkach Wszyscy jesteśmy cyborgami. Jak internet zmienił Polskę, Zabójcze aplikacje. Jak smartfony zmieniły nasz świat, w ręce czytelników trafił kolejny - tym razem reportaż. A konkretnie "książka polemiczna" Zakaz gry w piłkę. Jak Polacy nienawidzą dzieci.
Nietrudno zgadnąć, o czym Wiśniewski opowiada tym razem. Zajmują go standardy ochrony praw dziecka, brak zrozumienia potrzeb najmłodszych i "antydziecięca" infrastruktura. Autor pochyla się nad "madkami" i ich "bachorami", ale też bada czym są m.in. "bezstresowe wychowanie" czy słynny "bunt dwulatka". Wraca do czasów transformacji, wprowadzenia w latach 90. ruchu samochodowego na osiedlach, ale też migracji mieszczan na przedmieścia i zbytniej indywidualizacji, którą nazywa "potwornym egoizmem". Zajmuje go również zamiana przemocy fizycznej na tą psychiczną. - Jestem lewicowcem i zawsze dużo myślałem o wykluczeniach - przyznał w podcaście Z dwóch stron Dawida Serafina i Łukasza Szpyrka. - Dzisiaj, obserwując różne media wiemy, że z wykluczaniem jest różnie. Sam wykluczanie dzieci nazywam dzieciofobią, co jest tłumaczeniem słowa childism, tak jak rasizm. W Polsce nikt wcześniej tego nie opisał, więc wydawało się, że to zjawisko nie istnieje [...] Nie chcę udowodnić tezy, że Polacy nienawidzą dzieci. To katalog rzeczy, które robimy jako polskie społeczeństwo wobec dzieci nie tak - wyjaśniał dalej.
Wiśniewski nie przekłamuje rzeczywistości, bo faktycznie prawie każdy z nas natknął się kiedyś na tabliczkę z tytułowym zakazem gry w piłkę. - To symbol wypychania dzieci z przestrzeni publicznej. Urodziłem się w 1979 roku i dzieciństwo spędziłem na typowym PRL-owskim blokowisku, gdzie były jeszcze sztywne huśtawki, a nie, jak teraz, takie na łańcuszkach. To było niebezpieczne, byliśmy narażeni na przemoc ze słony dorosłych, ale mieliśmy dużą wolność. Mieliśmy całą przestrzeń dla siebie. Trawniki, każde drzewo, parking, starą ciepłownię... - wyliczał.
Czy dzieci mają świadomość tego, że to dorośli budują mury i stawiają płoty pomiędzy ich mikro placami zabaw? Że brak wspólnej przestrzeni do zabawy to ich zasługa? W końcu świat, który znają, już zastali. - Ja nie wiedziałem, że przemoc wobec dzieci jest zła. Bo zaznawaliśmy jej od rodziny, sąsiadów. Ktoś zszedł, zbił nawet nieswoje dziecko, bo mu przeszkadzało, a ktoś inny z drugiego piętra się wydzierał - wspominał na antenie Wiśniewski. Dziś na szczęście wiemy, że akceptacja na przemoc wobec najmłodszych jest znacznie mniejsza, ale ten proces jest wciąż bardzo powolny.
O dyskryminacji trzeba rozmawiać. A nieprzekonanych do przeczytania Zakazu gry w piłkę - albo też przyjścia na spotkanie z autorem, powinny zachęcić recenzje/refleksje po lekturze, zarówno tych bardziej jak i mniej znanych czytelników, rodziców i bezdzietnych, mieszkańców miast i wsi. Wśród nich czytamy m.in., że "autor rozcina skórę zadowolonych z siebie rodziców i dokopuje się do bardziej lub mniej uświadomionych krzywdzących zachowań wobec dzieci" czy że "Wiśniewski kieruje swój głos do osób dojrzałych nie jako "przekaziciel" głosu dzieci, ale jako współodpowiedzialny dorosły".
Monika Nawrocka-Leśnik
- Spotkanie z Michałem R. Wiśniewskim wokół książki Zakaz gry w piłkę. Jak Polacy nienawidzą dzieci
- 11.12, g. 18
- Księgarnia Bookowski w Zamku
- wstęp wolny
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024