Rowerowe trasy turystyczne
Jezioro Maltańskie w obecnym kształcie powstało w 1952 roku przez spiętrzenie wód rzeki Cybiny. W latach 1980-1990 niecka zbiornika i jego otoczenie zostały gruntownie zmodernizowane na mistrzostwa świata w kajakarstwie. Dzisiaj Malta jest jednym z najlepszych i najładniej położonych torów regatowych dla kajakarzy i wioślarzy na świecie. Liczba poznaniaków wypoczywających nad Maltą stale rośnie. Przybywa spacerowiczów i tzw. włóczykijów, jak pieszczotliwie nazywa się uprawiających nordic walking, łyżworolkarzy, biegaczy, no i oczywiście - rowerzystów. Najbardziej popularna wśród cyklistów jest nieco ponadpięciokilometrowa asfaltowa trasa prowadząca dookoła jeziora. Jadąc rowerem zachodnim i północnym brzegiem Malty, natkniemy się na śluzę wodną, stację kolejki parkowej Maltanka, zakłady spirytusowe i Termy Maltańskie. Zaś na mecie, obok zamykających tor regatowy trybun, można się posilić i wypić coś ciepłego lub chłodnego, pograć w tenisa lub bowling na świeżym powietrzu.
Bardzo ciekawe tereny dla rowerzystów zaczynają się za metą toru regatowego. Znajduje się tu bowiem spory kompleks leśny, przez który prowadzą szlaki rowerowe, na przykład Piastowski Szlak Rowerowy. Warto przejechać się też ścieżkami, które znajdują się nad brzegiem jeziora Maltańskiego od strony Rataj. Jest tu wprawdzie trochę bardziej pod górkę niż gdzie indziej, ale w nagrodę można zobaczyć Polanę Harcerzy (z głazem poświęconym skautom) oraz Kopiec Wolności usypany w 1919 roku dla upamiętnienia odzyskania przez Polskę niepodległości, zniszczony przez hitlerowców w czasie II wojny światowej i odbudowany w latach 90. XX wieku. Do stoku kopca przylega całoroczny ośrodek narciarski ze sztuczną nawierzchnią i wyciągami orczykowymi i krzesełkowym. Funkcjonuje tu także letni tor saneczkowy oraz kolejka górska Adrenaline.
Miłośnikom ekstremalnych doznań można polecić także wizytę w parku linowym. U podnóża Kopca Wolności znajduje się kąpielisko z plażą oraz place zabaw dla dzieci. Osoby nieposiadające roweru mogą tu wypożyczyć pojazd czterokołowy dla całej rodziny, którym wspaniale jeździ się wokół jeziora. Po tej stronie jeziora powstały także Termy Maltańskie - jeden z największych w Polsce kompleksów kąpieliskowych. Patrząc na to, ile osób wypoczywa nad Maltą, można śmiało powiedzieć, że jest to najpopularniejsze miejsce rekreacji poznaniaków. Rowerzyści mają tu doskonałe warunki, jeśli chodzi o ilość, długość i jakość tras rowerowych. Jedynie na zwiedzanie Wielkopolskiego Parku Zoologicznego (Nowego Zoo) - największego oraz jednego z najlepszych ogrodów w Polsce, trzeba się wybrać pieszo, bo jazda rowerem po zoo jest zabroniona.
Okolice jeziora Rusałka to znakomite miejsce na popołudniową wycieczkę z całą rodziną lub w gronie przyjaciół. Dojazd nie powinien nastręczać trudności. Z Piątkowa, Rataj i centrum najlepiej się tu dostać przez skrzyżowanie dróg rowerowych u zbiegu alei Armii Poznań, ulic Winogrady i Pułaskiego (warto w tym miejscu zwrócić uwagę na dawną studnię miejską, która znajduje się przy Cytadeli). Następnie trzeba jechać drogą rowerową przez park im. Wodziczki, park Sołacki i przekroczyć ulicę Niestachowską pod wiaduktem. Stąd nad samo jezioro Rusałka można się dostać kilkoma leśnymi ścieżkami, po których dopuszczona jest jazda rowerem. Pamiętajmy jednak o pieszych i respektujmy prawa spacerowiczów!
Jadąc lasem, okrążymy jezioro i znajdziemy się na jego zachodnim brzegu. Ładnie tu! Na przeciwległym brzegu widać między innymi Hipodrom Wola. Wokół jeziora Rusałka można swobodnie poruszać się na rowerze. Sama linia brzegowa jeziora to 3300 metrów. Dziś mało kto pamięta, że jest to miejsce szczególne dla historii Poznania. Warto więc pokusić się o odnalezienie w lasach trzech zapomnianych obiektów, upamiętniających miejsca kaźni zamordowanych poznaniaków i Wielkopolan. W styczniu 1940 roku niemieckie SS dokonało tu masowych egzekucji więźniów obozu zagłady Fortu VII w Poznaniu.
Jezioro Rusałka powstało w 1943 roku w wyniku spiętrzenia wód Bogdanki (podobnie zresztą jak wcześniej utworzone malownicze sołackie stawy). Przy budowie zbiornika Niemcy wykorzystywali Żydów jako niewolniczą siłę roboczą. Wielu z nich zginęło. Niesamowite, że prawie dokładnie pośrodku jeziora Rusałka w XIX wieku istniała bateria ogniowa, która była częścią fortyfikacji Twierdzy Poznań. Dla tych, którzy się zmęczą, świetnym miejscem na odetchnięcie jest plaża na północnym brzegu z ośrodkiem wypoczynkowym, wypożyczalnią sprzętu wodnego i polem kempingowym. Jest tu też kilka małych boisk do uprawiania sportów zespołowych oraz punkty gastronomiczne.
W sezonie ośrodek wypoczynkowy nad Rusałką może przyjmować nawet 10 tysięcy osób dziennie. Latem trzeba więc uważać podczas jazdy rowerem na pieszych i plażowiczów. Pedałując wokół Rusałki, możemy się poczuć jak na planie filmowym. Jezioro "zagrało" bowiem w kilku filmach, z których chyba najważniejszym był obraz "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana - nakręcono tu sceny znad rzeki Dniepr. Niewielka, ale liczna grupa rowerzystów pojawiających się nad Rusałką to wędkarze. Nic dziwnego, bo w jeziorze można złowić sandacze, węgorze, karpie, leszcze, amury białe i szczupaki. Wędkarzom na rowerach przypominamy, że nad Rusałką obowiązuje zakaz wędkowania nocą oraz spiningowania.
Dębina, fachowo nazywana Uroczyskiem Dębina, to ciągnący się wzdłuż lewego brzegu Warty 261-hektarowy teren zieleni, prowadzący od mostu Przemysła I aż do granicy Poznania. Jak do niej dojechać? Albo wzdłuż Drogi Dębińskiej, albo za znakami południowego odcinka Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego. Zauważmy, że cały kompleks Uroczyska Dębina na dwie wyraźne części dzieli linia kolejowa, biegnąca z Poznania w kierunku Jarocina i Ostrowa Wielkopolskiego. Ponad trasą rowerową, łukiem, wznosi się murowany z czerwonej cegły wiadukt. To właśnie on jest najczęściej fotografowanym obiektem na Dębinie. Ozdobą uroczyska są lasy, z których najcenniejsze znajdują się na terenach przylegających do linii kolejowej. Doskonale zachował się tu las łęgowy z wieloma dębami, wiązami i sosnami. Niektóre z drzew osiągnęły już wiek 200 lat, a 86 z nich to pomniki przyrody.
Las na Dębinie to najwcześniej utworzony las komunalny Poznania. Stało się to już w 1834 roku, kiedy działało w Poznaniu Towarzystwo Upiększania Miasta. Do użytku publicznego przekazała te tereny księżna Fryderyka Dorota Ludwika, nazywana również Luizą, żona księcia Antoniego Radziwiłła, namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Później Dębinę zwyczajowo nazywano Gajem Ludwiki, od imienia księżnej. Mniej więcej w miejscu dzisiejszego punktu gastronomicznego, tuż nad pięknym stawem istniał niegdyś domek myśliwski książęcej pary. W 1820 roku wybudowana została specjalna droga do tego domku, dziś nazywana Drogą Dębińską. Wkrótce Dębina stała się ulubionym miejscem wypoczynku mieszkańców Poznania. Działały tu pawilony muzyczne, wystawiano sztuki teatralne, odbywały się koncerty, można było dobrze zjeść, potańczyć, wykąpać się, czyli miło spędzić czas.
Dębina jest szczególnie ważnym miejscem dla miasta, bowiem to tu znajduje się ujęcie wody pitnej dla Poznania. Tam akurat - co zrozumiałe - wjechać rowerem nie można. Lecz tereny dostępne dla mieszkańców i tak są spore - liczą około 80 hektarów, które przecina aż 11 kilometrów ścieżek. Można po nich spacerować i jeździć rowerem. W tym zielonym kompleksie znajduje się również sezonowy punkt gastronomiczny z zadaszonymi miejscami do konsumpcji, plac zabaw, dwa deszczochrony oraz dwa miejsca na bezpieczne ogniska. Na polanach wypoczynkowych, z których często korzystają przedszkola, szkoły i organizacje harcerskie, można plażować i pograć w piłkę.
Co ważne, na Dębinę można przyjechać samochodem, zostawić auto na jednym z trzech parkingów usytuowanych wzdłuż ulicy Ku Dębinie i przesiąść się na rower.
Lasek Marceliński znajduje się w zachodniej części Poznania. Leży mniej więcej pomiędzy osiedlem Bajkowym a cmentarzem Junikowskim. Najłatwiejszy, bo bezkolizyjny (i cały czas drogami rowerowymi), jest dojazd od strony centrum przez park Sołacki, a później ulicami Niestachowską, Żeromskiego, Dąbrowskiego, aleją Polską oraz ulicą Bukowską. Z Bukowskiej trzeba skręcić w lewo w ulicę Leśnych Skrzatów, która prowadzi wprost do Lasku Marcelińskiego. Od 2012 roku można tu dojechać także od strony Stadionu Miejskiego nowymi drogami rowerowymi w ulicach: Węgorka, Ptasiej i Wałbrzyskiej lub drogami rowerowymi w ulicy Marcelińskiej i Strzegomskiej.
Poznaniacy nazywają to miejsce Laskiem Marcelińskim, natomiast przyrodnicy - Uroczyskiem Marcelin. Powstało ono krótko po II wojnie światowej na byłych terenach rolniczych. Lasek Marceliński jest wspaniałym miejscem nie tylko na piesze spacery, ale nadaje się także znakomicie do jazdy rowerem (co ciekawe, przez las przebiega też droga konna). Na ponad 200 hektarach znajduje się blisko 18 kilometrów dróg i ścieżek gruntowych. Interesująca jest ścieżka przyrodniczo-leśna utworzona z dwóch pętli, liczących 2,9 i 2,1 kilometrów.
Trasa zaczyna się w pobliżu siedziby Zarządu Zieleni Miejskiej i leśniczówki Marcelin przy ulicy Strzegomskiej, na skraju polany, pośrodku której dostrzeżemy górkę saneczkowo-rowerową i okazały wiąz szypułkowy, przesadzony wiosną 2002 roku z centrum Poznania. Przystanek "Góra Saneczkowa". Ciekawostką jest fakt, że górka została uformowana z nadmiaru odpadów przemysłowych, które w pobliżu były składowane do końca lat 50. Została uzupełniona glebą nawiezioną między innymi z namułów ze stawów w parku Sołackim. Zimą korzystają z niej głównie dzieci, latem zaś sprawia frajdę rowerzystom. Z górki rozpościera się ładny widok na polanę. Ostatnim przystankiem jest ten o nazwie "Zagospodarowanie rekreacyjne". W okolicy niewielkiego śródleśnego stawu znajduje się wzorcowe miejsce wypoczynku z polaną i ławkami, gdzie można odpocząć w cieniu ładnych dębów. Do Lasku Marcelińskiego można dojechać również samochodem. Miejsca postojowe zostały zlokalizowane przy ulicy Strzegomskiej.
Obecny Park Cytadela to dawny Fort Winiary, największy obiekt pierścienia fortyfikacji otaczających Poznań w XIX wieku. Cytadela poznańska była wykorzystywana przez wojsko aż do 1945 roku. Wtedy właśnie, w lutym, stała się ostatnim punktem oporu niemieckiej załogi Festung Posen, czyli Twierdzy Poznań. Po ciężkiej pięciodniowej walce została wówczas mocno zniszczona. Po wojnie władze miasta zdecydowały o rozbiórce fortu, a na całym jego terenie utworzony został park.
Park ma aż 100 hektarów powierzchni. Ścieżki i alejki są tu nie tylko gęsto usiane, ale także niezwykle piękne i malowniczo położone. Można się na nie dostać praktycznie z każdej strony miasta, ale najłatwiej chyba od ulicy Winogrady, wzdłuż której biegnie nowoczesny by-pass, połączony z całym miejskim systemem dróg dla cyklistów. Każdy zjazd z ulicy Winogrady prowadzi do serca Cytadeli. Pamiętajmy o tym, że jest to park i powściągnijmy się od niebezpiecznej i szybkiej jazdy, zważając na innych, zwłaszcza pieszych użytkowników. Kategorycznie wstrzymajmy się od jeżdżenia rowerem po cmentarzach, na których spoczywają między innymi żołnierze walczący o wyzwolenie Poznania. Warto zwrócić uwagę, że na Cmentarzu Wojennym Wspólnoty Brytyjskiej leżą żołnierze, którzy brali udział w słynnej "Wielkiej ucieczce" znanej z filmu pod tym samym tytułem. Wśród nich jest sześciu Polaków.
Na Cytadeli znajduje się wiele pozostałości - pamiątek po dawnym forcie. Zachowały się w szczątkowej formie bastiony, fosy, rawelin oraz Brama Polna. Wszystkie pozostałości fortyfikacji łączy szlak edukacyjny, którym warto się przejechać. W ciekawych punktach ustawione są tablice informacyjne, przypominające o znaczeniu zwiedzanych obiektów. Kulminacyjnym punktem wycieczki rowerowej na Cytadelę może być zwiedzenie Muzeum Uzbrojenia i Muzeum Armii Poznań. Ale Cytadela to nie tylko obiekty wojskowe, to także sztuka. Przez kilkadziesiąt lat istnienia park stał się swoistą wystawą rzeźby plenerowej. Największą z nich są "Nierozpoznani" Magdaleny Abakanowicz. Są też inne mniejsze i skromniejsze rzeźby, często stojące ukryte wśród krzewów i drzew. Warto przemierzyć alejki Cytadeli, by zobaczyć je wszystkie.
Rezerwat znajduje się na północnym krańcu Poznania. Przy pętli tramwajowej na osiedlu Jana III Sobieskiego ścieżki dla cyklistów rozdzielają się. Jedna prowadzi na kampus uniwersytecki, a druga - do rezerwatu. Jedziemy, rzecz jasna, tą drugą. Jest ona oznaczona na żółto oraz symbolem roweru na białym tle. Początkowo szlak wiedzie gruntową, utwardzoną ulicą Deszczową, następnie przecina ruchliwą ulicę Morasko i dociera do skraju rezerwatu. Ścieżka prowadzi cały czas lekko pod górę. Nic dziwnego, bo wiedzie przecież w kierunku najwyższego wzniesienia na terenie Poznania - Góry Moraskiej (154 m n.p.m.).
Teren wzdłuż ścieżki dydaktycznej to niezwykłe miejsce wielkiej katastrofy sprzed 5-6 tysięcy lat - upadku meteorytu! Na Morasku odnaleziono w sumie ponad 400 kilogramów meteorytów (100 kilogramów zaginęło w niejasnych okolicznościach). I dlatego poznańskie kratery są unikatowym obiektem nie tylko w skali kraju, ale również Europy i świata! Wprawdzie na całym naszym globie podobnych miejsc odnaleziono 150, ale w Europie tylko dwa - na estońskiej wyspie Saaremaa (dawniej zwanej Ozylią) nieopodal Zatoki Fińskiej i w Poznaniu! Co konkretnie spadło na Morasko? Bryła o średnicy mniej więcej 38 metrów, która pędziła z prędkością 20 kilometrów na sekundę. Pochodziła prawdopodobnie z roju Perseidów, które co roku znajdują się na trasie kolizyjnej z Ziemią w drugiej połowie sierpnia. Rój ten, jeden z najbardziej regularnych, związany jest z kometą Swift-Tuttle. Jego nazwa pochodzi stąd, że podczas obserwacji wydaje się, jakby meteoryty przylatywały z gwiazdozbioru Perseusza. Większość potężnej bryły lecącej z kosmosu, wyparowała w czasie zetknięcia się z atmosferą, ale 7 tysięcy ton dotarło do Ziemi, rozpadając się na liczne fragmenty. Największy z nich o masie 4,5 tysięcy ton wbił się w grunt z prędkością 500 metrów na sekundę, wywołując potężną eksplozję. Tak powstał krater o średnicy blisko 100 metrów. Sześć mniejszych kawałków wybiło kolejne kratery, które z czasem wypełniły się wodą.
Naukowcy odnaleźli osiem zagłębień. Jedno z nich znajduje się po przeciwnej stronie wsi, jest bardzo zniszczone przez uprawę ziemi, więc trudno je zbadać. Pierwszym zachowanym fragmentem meteorytu był ten o masie 78 kilogramów, składowany w Zakładzie Biologii Rolnej i Leśnej Polskiej Akademii Nauk. W 2006 roku znaleziono 164-kilogramowy odłamek (tyle ważył już po usunięciu zanieczyszczeń!). Jest żelazo- -niklowy, zawiera niewielką ilość krzemianów niewystępujących w ogóle na Ziemi. Stąd pewny wniosek, że jest przybyszem z kosmosu. Jednak największy kawałek kosmicznego "gościa" został znaleziony w 2012 roku. Przed oczyszczeniem z tzw. zwietrzeliny ważył aż 300 kilogramów, a jego obwód w najszerszym miejscu przekraczał 2 metry. Po usunięciu zwietrzeliny waży ciut mniej, bo 261 kilogramów, ale i tak może poszczycić się tytułem największego kosmicznego znaleziska w Polsce.