Białe kruki braci Grimm

Wyjątkowe odkrycie w Bibliotece Uniwersyteckiej - w Poznaniu odnaleziono kolejne książki z prywatnej biblioteki Jakuba i Wilhelma Grimmów. To 27 woluminów, które wcześniej uważane były za zaginione podczas wojny. Dla badaczy są one bezcennym źródłem wiedzy o słynnych braciach i ich baśniach.

Na zdjęciu stara książka, widać pieczątkę, na niej nazwiska braci Grimm - grafika artykułu
W Poznaniu znajduje się nie sześć, ale aż 33 dzieła, należące wcześniej do braci Grimm

Przez 60 lat pracy naukowej bracia Grimm zgromadzili ponad 8 tysięcy woluminów. Po ich śmierci większość z nich trafiła do biblioteki Uniwersytetu Berlińskiego. Obecnie są wydzielonym zbiorem specjalnym w Bibliotece Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie. Jak więc bezcenne dzieła z księgozbioru Wilhelma i Jakuba Grimmów znalazły się w Poznaniu? 

Długa droga do Poznania

Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu od wielu lat prowadzi badania proweniencyjne - badania, dzięki którym można prześledzić losy dzieł od momentu ich powstania i odszukać ich dawnych właścicieli. 

- Podczas przenoszenia tytułów z katalogu kartkowego do cyfrowego dokładnie opisujemy zbiory i badamy je - wyjaśnia Renata Wilgosiewicz-Skutecka z Biblioteki Uniwersyteckiej. - Odczytujemy zapiski dawnych właścicieli, badamy stemple znajdujące się na dziełach, opisujemy ich oprawy. O tym, że mamy w zbiorach dzieła należące wcześniej do braci Grimm, wiemy już od 2002 roku, kiedy zidentyfikowaliśmy pierwsze sześć woluminów. Powstał wówczas katalog inkunabułów, opracowany przez prof. Wiesława Wydrę, który zawiera ich opis. 

O tych właśnie książkach od prof. Anny Loby, koleżanki z Wydziału Neofilologii UAM, usłyszała prof. Eliza Pieciul-Karmińska, która od lat bada twórczość braci Grimm. Razem z kustosz Renatą Wilgosiewicz-Skutecką postanowiły sprawdzić, czy w poznańskich zbiorach nie ma więcej dzieł z biblioteki słynnych braci.  

- Punktem wyjścia był katalog Ludwiga Deneckego, który podjął się rekonstrukcji prywatnego księgozbioru braci Grimm - mówi prof. Pieciul-Karmińska. - Poświęcił dziesięciolecia na to, by skatalogować ich książki, opisał także dzieła, które oznaczył jako "zagubione". Pani Renata wpadła więc na pomysł, że dobrze byłoby poszukać tak oznaczonych książek. Na szczęście Grimmowie oznaczali swoje książki sygnaturami, podobnie robiła biblioteka w Berlinie, a poznańska Biblioteka Uniwersytecka każdą z tych sygnatur pieczołowicie odnotowywała, co ułatwiło poszukiwania.  

W ten sposób okazało się, że w Poznaniu znajduje się nie sześć, ale aż 33 dzieła, należące wcześniej do braci Grimm. Wiadomo, że książki będące niegdyś własnością Jakuba i Wilhelma Grimmów trafiły z Berlina do Poznania już w latach 1898-1899, gdy zostały przekazane do powstającej w tym czasie Kaiser-Wilhelm-Bibliothek w Poznaniu jako dublety - czyli książki, które berlińska biblioteka posiadała w co najmniej dwóch egzemplarzach. Nic więc nie stało na przeszkodzie, by jeden z nich oddać do Poznania - by "krzewić niemiecką kulturę na wschodzie". Inne książki prawdopodobnie trafiły do Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu po wojnie, gdy zabezpieczano porzucone księgozbiory. 

W poszukiwaniu źródeł baśni

Odnalezione dzieła są cenne z wielu powodów. Po pierwsze - to bardzo stare druki, o dużej wartości historycznej, są wśród nich egzemplarze z końca XV wieku. Po drugie, książki te mają wielką wartość sentymentalną i emocjonalną jako dzieła pochodzące z prywatnego księgozbioru niemieckich uczonych, którzy przez lata je gromadzili. 

- Przeciętnemu polskiego czytelnikowi bracia Grimm kojarzą się głównie z baśniami, na co dzień traktujemy ich jak pisarzy - wyjaśnia prof. Eliza Pieciul-Karmińska. - Tymczasem w kulturze niemieckiej to szczególne postaci, wybitni uczeni, twórcy zrębów filologii niemieckiej. Opracowanie baśni było tylko częścią ich działalności, zajmowali się także badaniem historii języka niemieckiego, jego gramatyki. Byli także autorami fundamentalnego Słownika języka niemieckiego. Rozmach ich badań był naprawdę imponujący. 

Najważniejsze jednak są zapiski braci, które można znaleźć w odnalezionych dziełach. To bezcenne źródło wiedzy dla wszystkich, którzy obecnie badają ich działalność. Jakub i Wilhelm traktowali bowiem swoją bibliotekę przede wszystkim jako narzędzie pracy, więc bardzo często zapisywali notatki bezpośrednio w książkach. Wilhelm używał ołówka, a Jakub - atramentu. Podczas lektury podkreślali fragmenty tekstu i robili zapiski na marginesach. Następnie swoje uwagi zapisywali na luźnych karteczkach, by na koniec wszystko starannie przepisać na wyklejce książki. Dzięki temu badacze mogą dziś śledzić pracę braci, rekonstruować ich tok myślenia czy możliwe źródła i motywy wykorzystane np. w baśniach czy legendach. 

- Czasem jedno słowo zapisane na marginesie wystarczy, by dowiedzieć się, co było dla nich ważne - mówi prof. Pieciul-Karmińska. - Najpierw jednak trzeba te notatki odcyfrować, co nie zawsze jest łatwe. Bracia pisali dla siebie, posługiwali się skrótami myślowymi, inicjałami. Trzeba też sprawdzić, co ich zainspirowało do wynotowania danego słowa - może chcieli w ten sposób zaznaczyć nazwę własną, a może myśleli o konkretnym motywie baśniowym? Warto pamiętać, że na początku XIX wieku, gdy Grimmowie rozpoczęli dzieło zbierania baśni, dzisiejsze Niemcy nie były jednolitym państwem, ale były rozbite na wiele mniejszych. Dlatego to, skąd pochodziła dana wersja baśni, czy była przetworzoną opowieścią francuską, czy może wariantem heskim, czy np. pochodziła z okolic Paderbornu, było dla Grimmów istotną informacją, odnotowywaną w odręcznych notatkach, a później w przypisach. 

Nieznani bracia Grimm

Odnalezione dzieła zostaną teraz skrupulatnie zeskanowane. 

- Znalezione w 2002 roku inkunabuły są już dostępne w wersji cyfrowej - podkreśla Renata Wilgosiewicz-Skutecka. - Pozostałe dzieła znajdują się w magazynie zbiorów specjalnych Biblioteki Uniwersyteckiej. Na co dzień dostępne są tylko dla osób, które zajmują się tym tematem naukowo. Gdy jednak zostaną zdigitalizowane, każdy będzie mógł się przekonać, co się w nich znajduje.

To gratka nie tylko dla naukowców, ale także dla wszystkich, którzy interesują się baśniami - albo chcą dowiedzieć się o nich czegoś więcej. A zdecydowanie warto to zrobić.

- Wiele przekładów ich baśni, które znamy, to często swobodne adaptacje - mówi prof. Eliza Pieciul-Karmińska. - Warto zatem czytać te tłumaczenia, które obywają się bez upiększeń i innych dodatków. Autorzy zbioru baśni postrzegali siebie jako zbieraczy tradycji ludowej i inaczej niż inny słynny autor zbioru baśni, Hans Christian Andersen, nie byli pisarzami.  Grimmowie dość wiernie starali się odtworzyć, co otrzymali od swoich ustnych informatorów lub co znaleźli w dawnych tekstach. Dzięki temu, czytając zebrane przez nich baśnie, mamy dostęp do znacznie wcześniejszych czasów. Sama polecam lekturę najwcześniejszych wersji ich baśni, które nie zostały jeszcze w ramach pracy redakcyjnej wygładzone, ocenzurowane i dostosowane do czytelników dziecięcych. Można w nich znaleźć wiele zaskakujących motywów i fabuł. 

Najwcześniejsze wersje baśni, bo przetłumaczone z pierwszego wydania oryginału, znaleźć można w opublikowanym niedawno zbiorze "Żyli długo i szczęśliwie, póki nie umarli. Nieznane baśnie braci Grimm" Wydawnictwa Dwie Siostry. Edycja ta zawiera wybór pięćdziesięciu baśni, w tym około trzydziestu fabuł nieznanych dotąd w języku polskim.

- To zaskakujące, świeże i pełne humoru teksty - podkreśla naukowczyni, pomysłodawczyni i tłumaczka tego zbioru. - Nie ma w nich jeszcze moralizatorstwa, tego "wychowawczego ducha", który można znaleźć w późniejszych zbiorach. Ich bohaterowie nie są jednoznacznie dobrzy ani źli. Są ludzcy. Dzięki temu teksty te nadal przemawiają do współczesnych czytelników. Zresztą baśnie to niezwykle istotny element kultury, a fabuły Grimmowskie nadal obecne są obiegu popularnym także w formie pastiszu czy retellingu. Bazuje na nich Hollywood, studio Walta Disneya, gry komputerowe, czy nawet japońskie mangi. Warto do nich sięgać!

AW